Image Hosted by ImageShack.us

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi DunPeal z miasta Poznań. Mam przejechane 6689.58 kilometrów w tym 4097.30 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy DunPeal.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2010

Dystans całkowity:640.80 km (w terenie 485.60 km; 75.78%)
Czas w ruchu:35:06
Średnia prędkość:18.26 km/h
Maksymalna prędkość:64.70 km/h
Suma podjazdów:19430 m
Maks. tętno maksymalne:189 (94 %)
Maks. tętno średnie:169 (84 %)
Suma kalorii:30014 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:49.29 km i 2h 42m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
63.70 km 41.00 km teren
02:43 h 23.45 km/h:
Maks. pr.:57.70 km/h
Temperatura:21.0
HR max:181 ( 92%)
HR avg:148 ( 75%)
Podjazdy:300 m
Kalorie: 2302 kcal

30.06 piaszczyscie i deszczowo

Środa, 30 czerwca 2010 · dodano: 30.06.2010 | Komentarze 3

w koncu udalo sie wyjechac wielka trojca :> Rodman, Wojtas. Kierunek osowa gora, okazuje sie ze nie raz jezdzilem w bliskim sasiedztwie :> trasa szlakiem nadwarcianskim w miare ok, duzo piachu raz sie zakopalem :> w pobliskim lasku juz ok, jeden z mostow zawalony wiec trzeba bylo przejsc po zwalonym drzewie oddajac sie na pastwe komarow. w samym puszczykowie zaczelo lac, lalo az do osowej gory. Wojtas pokazal zajebista trase wokol jeziora, bardzo przyjemnie sie jechalo wlasnie takie tereny lubie, krotkie strome gorki, sporo zjazdow i ciekawy teren. w pewnym momencie zaliczylem grube OTB, lecialem centralnie glowa na powalone w poprzek drogi wielkie drzewo,

udalo mi sie jednak rekami odbic od niego, w momencie gdy ogladnalem sie za Wojtasem i Rodmanem okazalo sie ze w tym samym czasie wszyscy zaliczylismy kolizje ;)
zdjecie
za osowa gora asfaltowy podjazd, na ktorym zostawili mnie mocno z tylu (w porownaniu z zeszlym rokiem dlugie lagodne podjazdy ida mi tragicznie). pozniej zjazdzik, pozniej znowu troszke terenu i w koncu, asfalt z duza srednia i z Rodmanem w roli konia pociagowego.
pomimo fatalnej aury wyjazd super, juz dawno nie zebralo sie aby w tym skladzie obalic jakis fajny kawalek trasy, mam tylko nadzieje ze bedzie wiecej takich wypadow.
w samym miescie ablucja rowerkow, chwila rozmowy na tematy wszelakie orbitujac jednak wokol rowerow ;)
zdjecie

strefa: 3
wysilek: 6
samopoczucie: 5

podnioslem siodelko znowu o kilka mm obecnie 17,5mm w planie cofniecie o kolejne 4mm.

Dane wyjazdu:
33.80 km 32.40 km teren
01:18 h 26.00 km/h:
Maks. pr.:41.80 km/h
Temperatura:27.0
HR max:184 ( 92%)
HR avg:158 ( 79%)
Podjazdy:430 m
Kalorie: 1129 kcal

28.06 technicznie w piasku

Poniedziałek, 28 czerwca 2010 · dodano: 28.06.2010 | Komentarze 3

dzisiaj w ramach przygotowan przed murowana goslina, trening w piasku. silowe wbijanie w najwieksze lachy piasku. w petli 3,8km 300m glebokiego piasku, oraz 400m w plytkim piasku, dodatkowa 90m podjazdu (~20m) przewyzszenia podjezdzane na srednim blacie staralem sie podjezdzac w dnie najglebszej koleiny.
za duzo czasu nie bylo, chcialem zdazyc na meczyk :> jazda w beztlenie, co 3km trzeba bylo czyms przeplukiwac gardlo, piasek dostaje sie doslownie wszedzie.

podsumowujac plywa sie nawet dobrze, delikatnie musze zmniejszyc cisnienie z tylu, zmniejszylem rowniez cisnienie w amorze, o wiele przyjemniej sie teraz pedaluje w na nierownym terenie, nie wybija tak z rytmu.

jutro pilka nozna w srode wypadnie ostatni trening przed murowana goslina :)
samopoczucie: 5
strefa: 4
wysilek: 7
Kategoria Pulsometr, Trening


Dane wyjazdu:
71.60 km 48.60 km teren
03:12 h 22.37 km/h:
Maks. pr.:41.70 km/h
Temperatura:26.0
HR max:180 ( 90%)
HR avg:140 ( 70%)
Podjazdy:430 m
Kalorie: 2454 kcal

27.06 Dziewicza Gora

Niedziela, 27 czerwca 2010 · dodano: 27.06.2010 | Komentarze 3

wyjechalem troche przed druga na trase, nie za bardzo wiedzielem jeszcze jak dojechac na dziewicze gora, zawsze bladze po drodze. nie inaczej bylo i tym razem. dojechalem nad malte, wysyp ludzi na potego, zupelnie nie rozumiem ludzi ktorzy jezdza w takim tloku wsrod dzieci kolesi z piwem i innej masci pieszych. od domu az do zrodelka rozkrecalem sie coraz bardziej, chcialem jednak aby byla to jazda tlenowa. prawa strona do zrodelka, nabicie bidonu i dalej w kierunku parkingu i w las, juz w tym momencie nie bylem pewien jak jechac ;) zaczalem wiec bladzic okolicznymi sciezynkami, troche przejazdow przez asfalt. wyjechalem kolo volkswagena, dalej przebicie przez tory na druga strone, jakies ogrodki dzialkowe wzdluz ogrodzenia az na lotnisko w kobylnicy, po drodze spotkalem pare sasiadow na rowerkach :) zamienilem kilka slow i dalej w dluga.
zaliczylem przejazd pod torami tunelem o wysokosci 1,3m (na rowerze ;) po drugiej stronie na przelaj przez lotnisko ogromnym polaciem trawy sciezynka, ktora coraz bardzie zarastala az w koncu znikla, w trawie po pas dojechalem do kolejnych torow.
przy okazji nad lotniskiem odbywaly sie pokazy air-combat, fajne widowisko szkoda ze nie mialem wiecej czasu.
gigantyczna ilosc piachu w wiekszosci mialkiego kurzu, jadac z predkoscia ponad 22km/h jest ok chociaz utrzymanie tej sredniej zaliczajac liczne lachy piachu jest dosc meczace, jadac nieco wolniej rower jest nadsterowny.
po kilku kolejnych km bladzenia wsrod piachu dotarlem do oznaczen szlaku cysterskiego, postanowilem sie go trzymac. po drodze super kosciolek w Kicinie, za Kicinem zauwazylem wieze na Dziewiczej, wystarczylo tylko trzymac azymut.
wjechalem w koncu w zielonke, i musze powiedziec ze najblizsza murowana goslina pomimo tego ze jest plaska na bank da ostro w kosc. niezliczone ilosci piachu, od jutra kazdy trening w 50% bedzie sie skladal z jazdy w piachu, mam nawet fajny kawalek blisko domu jakies 600m kretej sciezki tonacej w piachu.
jakims jezdze wokol dziewiczej az w koncu trafiam na znajoma sciezke, dojezdzam do parkingu i z parkingu podjazd na dziewicza gore, pierwsze 100m dosc uciazliwe jazda w 10cm piachu, gdy podczas maratonu utkne posrodku bedzie ciezko ;) dalej tradycyjnie krotki podjazd na sredniej tarczy az do wiezy. z wiezy dojazd do killera i zjazd, moze kiedys uda mi sie go zjechac nie uzywajac hamulcow :> dzisiaj bylo blisko, koncowka to piasek o glebokosci 15cm, jestem pewnie ze na maratonie sporo ludzie tam polegnie ;) piasek pojawia sie do znienackowo. pojezdzilem jeszcze troche po piaskach puszczy, po czym powrot mniej wiecej ta sama droga, oczywiscie ostatecznie wrocilem zupelnie inaczej, ale tez bylo fajnie :)

wysilek: 6
strefa: 3
samopoczucie: 5
po jezdzie cofnalem ponownie siodelko 5mm
nosek-kiera: 51cm
Kategoria Pulsometr, Trening


Dane wyjazdu:
55.00 km 53.20 km teren
02:03 h 26.83 km/h:
Maks. pr.:41.70 km/h
Temperatura:22.0
HR max:175 ( 87%)
HR avg:157 ( 78%)
Podjazdy:210 m
Kalorie: 1856 kcal

24.06 allotropia tlenku krzemu - lasek marcelinski

Czwartek, 24 czerwca 2010 · dodano: 24.06.2010 | Komentarze 2

jazda zblizona do tego czego mozna spodziewac sie w murowanej goslinie. sporo krotkich silowych interwalow. i wszelkie mozliwe postacie piasku, od delikatnego pylu, poprzez mialki nalot na jezdni, luzny piasek gleboki na kilka cm, az na haldach piachu skonczywszy. generalnie piasek stanowil jakies 40% trasy. po 3 okrezeniu zobaczylem ze srednia zaczyna spadac, 4 koronka z tylu i blacik daja jednak rade, nie wiem jednak jak bede sie czul grubo po 50km.
co jakies 7km podjazd na sredniej tarczy ~30m przewyzszenia. troche sprintow balansowanie w piasku i wyprzedzanie spacerowiczow ;) po drodze minalem moze ze dwoch rowerzystow.
jedno OTB oczywiscie w piachu podczas zakrecania, RK na luznym piachu jednak slabo daje sobie rade, o ile jazda na wprost wymaga jedynie delikatnego balansu cialem, o tyle skrecanie wymaga juz pewnej ekwibilistryki. przy ponad 30km/h w zakrety mozna jedynie wchodzic na duzym luku, dociazanie kierunkowej i zwiekszanie styku z podlozem troszke poprawia trakcje, uwazam jednak ze na luzny piach RK jest niebezpieczny.
tradycyjnie juz przygoda z psem, jakis wielki czarny smok chcial mnie centralnie ugrysc, dzwonie ~20m przed minieciem delikwenta ze smycza w poprzek drogi, gosc oczywiscie zrywa sie w ostatnim momencie szarpiac psa, ktory chyba panikuje i rzuca sie na mnie - na szczescie nie trafia. gdyby tylko trafil, wlasciciel na dlugo by to zapamietal ;/
delikatnie chyba poprawila mi sie tolerancja na laktat, gorzej jednak z wytrzymaloscia na dluzszych intensywnych odcinkach.

samopoczucie: 5
strefa: 4
wysilek: 8

+ krzyz chwilowo nie odzywa sie az tak bolesnie, ponownie mysle o delikatnym cofnieciu siodelka
+ jutro piatek nie pojezdze, trzeba sie przygotowac do egzaminu ;) (ostatni zjazd na podyplomowce - trzymac kciuki :P)
Kategoria Pulsometr, Trening


Dane wyjazdu:
55.90 km 42.80 km teren
02:09 h 26.00 km/h:
Maks. pr.:45.80 km/h
Temperatura:21.0
HR max:185 ( 92%)
HR avg:157 ( 78%)
Podjazdy:120 m
Kalorie: 1868 kcal

23.06 lekki trening objetosciowy

Środa, 23 czerwca 2010 · dodano: 23.06.2010 | Komentarze 0

we wtorek znowu pilka, ale tym razem bez sensacji, tyle ze nadwyrezone mam kostki co akurat w kreceniu nie przeszkadza.
kilka koleczek wokol strzeszynka i kiekrza, cisnelo sie bardzo dobrze okolo 40km w koncu spotkalem Max'a :) zmienilem kierunek i pojechalismy w kierunku kiekrza, pokazalem Maxowi moj ulubiony lokalny podjazdzik, na 3 proby raz wjechany ;) RK ladnie boksuje w piasku.
Sporo komarow, rowerzystow roznej masci, i psow - tradycyjnie mialem jedna sytuacje naszczescie nie grozna, chociaz hamulec poszedl w ruch. w jednym momencie rowniez bylo grzasko gdy zawadzilem przednia opona w koleine, wypialem noge i zabalansowalem ;)
troszke piasku, i dosc duzo nieplanowanego asfaltu.

ps. dzieki tipowi max'a ogarnalem tylnia przerzutke po wczorajszej regulacji i jest cymesik :>

siodelko: 16,8cm
offset: 13,8cm
po 50km nie bolal mnie kregoslup!
strefa: 3
wysilek: 7
samopoczucie: 5

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

21.06 Przerzutka's saga continues

Poniedziałek, 21 czerwca 2010 · dodano: 22.06.2010 | Komentarze 3

nerwy juz mi nie wytrzymuja i postanowilem podziekowac obecnej przedniej przerzutce SLX. w cykloturze kupilem ostatecznie XT, 108pln - troche boli ale mam nadzieje ze w koncu skoncza sie moje problemy zwiazane ze zrzucaniem na zolwika, musialem rowniez kupic nowy lancuch 125 PLN:( tym razem PG 991 - mam nadzieje ze bede zadowolony na poprzednim 971 zrobilem ponad 1400km, a na jego poprzedniku (rowniez 971) ~300km nim sie zerwal.
w domu zdjalem SLXa po dokladnym obejrzeniu okazuje sie ze wszystko jest z nia ok, sprezyna pracuje doskonale, zero luzow wgniotow, ani innych dziwnych rzeczy...coz pchne ja pewnie na allegro.
zabralem sie do ustawiania przedniej przerzutki zajelo mi to chyba z godzine, przy okazji mega postrzepilem koncowke linki, trzeba sporo sily przylozyc zeby wrzucic najnizszy bieg. dodatkowo przypomnialem sobie ze z tylu 9tka moglaby pracowac ciszej.
pol godziny przed zamkniecie cyklotouru pojechalem zostawic rower do wyregulowania i wymiany przedniej linki. mam nadzieje ze tym razem chlopaki dadza rade, za kazdym razem gdy mam jakas wieksza usterke zawsze jest COS co mi nie pasuje po ich serwisie.
Kategoria Różne


Dane wyjazdu:
32.50 km 27.00 km teren
02:23 h 13.64 km/h:
Maks. pr.:64.70 km/h
Temperatura:14.0
HR max:146 ( 73%)
HR avg:169 ( 84%)
Podjazdy:1300 m
Kalorie: 1910 kcal

20.06 Miedzygorze rozjazd

Poniedziałek, 21 czerwca 2010 · dodano: 21.06.2010 | Komentarze 3

po kolejnym obfitym sniadaniu, i nieco dluzszym snie, wyjezdzamy wraz z Wojtasem na maly rozjazd. na poczatku kilka km asfaltu, pozniej tajemnymi sciezkami trafiamy do schroniska, gdzie na miejscu herbatka oraz halwa, zaczepia nas rowniez kolarz M6 i opowiada jak to fajnie jest u Grabka ;)

ze schorniska cisniemy zjazdem wsrod mniejszych kamieni i mnostwa turystow w dol, w kierunku rozjazdu Mega-Giga.
zjazd pseudo kostka brukowa (chyba o tym Rodman wspominal ;) dostarczyl niezapomnianych wrazen. generalnie po drodze trafilo sie naprawde kilka fajnych zjazdow. generalnie trasa o wiele szybsza niz samo Mega.
pokonujac kolejne podjazdy, mialem pewna wizje, rzeszy kolarzow z Poznania zmierzajacych w kierunku dowolnej gorki - gdyby takowa udalo sie przeniesc cudownie do Poznania; choc jedna...coz pomarzyc mozna.
w tle czarna gora

pod sam koniec moze jakies 1,5km mialem potencjalnie najgrozniejszy wypadek w tym sezonie. zjezdzajac asfaltem grubo ponad 60km/h zblizajac sie do kolejnego zakretu poczulem ze nie wyrobie, hamowalem do granic przyczepnosci kol po czym wiedzac ze juz wiecej nic nie zdzialam tym bardziej ze przednie kolo juz dotarla do szerokiej rybby na poboczu, puscilem hample przelecialem jakies poltora metra i wyladowalem polmetra nizej w rowie, 2m od betonowego murku.
lezac w rowie czekalem az minie poczatkowy szok, probujac zlokalizowac ewentualne urazy, jedynie prawa noga ktora udalo mi sie zamortyzowac caly upadek dziwnie drgala. upewniwszy sie ze jest ok zaczalem sie smiac, Wojtas przybiegl z pomoca i...cyknal zdjecie ;) - nie ma to jak pomocna dlon ;>
Jendak chyba ktos nade mna czuwa, z innej strony "podobalo" mi sie jednak ze caly czas bylem swiadomy i wiedzac ze moge sie porzadnie rozwalic nie stracilem zimnej krwi ;)

porysowalem dosc znacznie rame, boli mnie prawa kostka a tak pozatym wszystko w porzadku :>
zdjatko z petli giga

snieznik za moimi plecami


Dane wyjazdu:
47.60 km 42.00 km teren
04:10 h 11.42 km/h:
Maks. pr.:59.70 km/h
Temperatura:16.0
HR max:189 ( 94%)
HR avg:164 ( 82%)
Podjazdy: m
Kalorie: 3740 kcal

19.06 Miedzygorze

Niedziela, 20 czerwca 2010 · dodano: 20.06.2010 | Komentarze 5

przyjechalismy wraz Wojtasem dzien wczesniej do Siennej. Mega kolacja, i spac w okolicach 2:00.
Sam dojazd dosc ciezki, padalo non stop - raz mielismy dosc sliska sytuacje na drodze na szczescie wszystko skonczylo sie dobrze :>
Po rewelacyjnym sniadaniu, znajomy Wojtasa, nom omen Wojtek wywiozl nas na przelecz po czym zjazd az do mety jakies 9km /~350m przewyzszenia/, po drodze zaliczylem efektowne OTB, ze szpagatem na kierownica. przednie kolo wjechalo w niepozorna kaluze, ktora okazala sie otchlania bez dna, na dokladke dostalem siodelkiem w glowe ;>
Po drodze szlak przeciela nam niespiesznie parka... lani z jeleniem :)
Po dojechaniu na mete, generalnie wygladlismy jakbysmy juz ten maraton ukonczyli ;>
Przed startem udalo mi sie jeszcze zawadzic o serwis, tradycjnie problem ze wrzucaniem zolwia ;/ cos mi tam ustawili i przez pierwsze ~7km bylo ok, pozniej tradycyjne &***jace problemy ze zrzucaniem na najmniejsza tarcze.
Ustawilismy sie przy koncu jakies 10m przed startem. tym razem stwierdzilem ze nie szaleje na poczatku, co jak sie pozniej okazala i tak nie mialo znaczenia ;>
zaczelismy sie przebijac do przodu, po moze 1,5km, wojtas wyrwal do przodu, dosc dlugo mialem go w zasiegu wzroku jednak tepo ustawil wysoko ;)
krecilem swoje powoli wyprzedzajac i bedac wyprzedzany, na pierwszym zjezdzie tradycjnie znowu minalem sporo ludzi, by rowniez tradycjnie stracic przewage na kolejnym podjezdzie.
staralem sie nie szarzowac pamietajac o najdluzszym podjezdzie, po 14km. w momencie gdy zaczal sie najdluzszy podjazd zaczela sie moja meka, po prostu jeszcze takich bolow krzyza nigdy nie mialem. praktycznie co 100m musialem przyjmowac roznego rodzaju gimnastyczne pozy aby choc na chwile odciazyc kregoslup, stawac na pedaly przy nieco ciezszym przelozeniu, i mnoswo innych mniej lub bardziej dziwnych zabiegow. trwalo to jakies 10km, raz musialem zejsc i przejsc z rowerem jakies 15m czulem ze kilka obrotow korba wiecej i juz nigdy nie bede mogl sie wyprostowac. kazdy zjazd okazywal sie zbawieniem dla kregoslupa. profil tradycjnie przesuniety o jakies 4km, po minieciu 20km podjazd zaczal mi sie jeszcze bardziej dluzyc o ile to wogole mozliwe.
Po minieciu Snieznika i dalszym zjazdem w dol pobilem rekord predkosci na tej trasie, skromne 59,7km/h. bardzo mi sie podobalo, chociaz caly czas mialem wrazenie jakby te trasy byly zbyt szerokie ;>
Po drodze sporo ludzi z problemami z detkami, na zjezdzie za snieznikiem, minalem goscia ktory jechal bez lancucha...;> nie wiem czy to awaria i po prostu zjezdzal czy tez nie zauwazyl.
Chwile po drugim bufecie, zauwazylem jakas dziewczyne z urwanym hakiem przerzutki, co za pech :(
po ostatnim dluzszym podjezdzie pod drugi bufet, zaczal sie kawalek w stylu "Dun tanczy z rowerem na blocie" - o ile wczesniej musze powiedziec nie mialem zadnych zastrzezen do Race Kingow o tyle ten kilku km kawalek wkurzal mnie nie samowicie, opona napedowa robila co chciala. na szczescie pogodzil mnie kolejny lightowy podjazd, dzieki ktoremu udalo mi sie na chwile zapomniec o kregoslupie, ale za to pojawil sie stary bol w glowie miesnia przysrodkowego prawej nogi ;) i pomysle ze juz tak dawno sie nie widzielismy.
po jakims czasie zaczal sie jedyny chyba ciekawszy zjazd z kamerdolcami, korzeniami i innymi rzeczami na drodze ktore bardzo lubie :)

kilkaset m przed progiem, ktory dosc ciezko bylo pokonac z przodu spotkalem Max'a, kilka km wczesniej wymienilismy rowniez uprzejmosci ze Zbyszkiem.
chwile pozniej po dluzszym plaskim zjezdzie pojawil ostry trawers w gore, po blotku i osuwajacej sie ziemi. nawet podchodzac z buta bylem mijany przez innych wprowadzajacych ;)
trzeba popracowac na dlugimi podjazdami zdecydowanie to moja najslabsza strona, krotkie stromizmy ida mi bardzo dobrze gorzej z kilku kilometrowymi podjazdami.
oprocz jeszcze jednego podejscia z buta pomiedzy drzewami nie dzialo sie nic specjalnego na trasie. dosc monotonnie szerokie szutrowe dukty.
przez uporczywe bole plecow nawet za bardzo nie rejestrowalem zbyt wnikliwie widokow dookola.

Podsumowujac, jestem bardzo nie zadowolony ze startu, balem sie ze przez "zakwasy" z poprzedniego wtorku bede mial problemy na trasie, rano co prawda czulem delikatnie lydki, jednak nic to w porownaniu z tepym bolem kregoslupa. stwierdzilem ze chyba pora dac szanse jakies szerokiej gietej kierownicy i potestowac coz jakims krotszym i wyzszym mostkiem, jazdy z takimi bolami napewno przyjemna bym nie nazwal. musze rowniez pomyslec co by tu wymyslec na biedne w moim wykonaniu dlugie podjazdy, cwicze sporo krotkich interwalowych podjazdow jednak oczywiscie przy dluzszym monotonnym wysilku w niczym mi to nie pomaga.
na koniec zalow kolejny temat, co tu zrobic z nieszczesna przednia przerzutka, nikt jej jeszcze nie ustawil tak jak nalezy, moze musze ja wymienic?
generalnie jak dotad najgorszy moj start jak sadze, oczywiscie niczego nie zaluje :)
tetno srednie rowniez nie zachwyca, zrzucam to jednak na karb kregoslupa, po maratonie nie czulem sie specjalnie jakos zmeczony, brak mozliwosci przyjecia wygodnej pozycji wystarczoajaco mnie demotywowal :(

po maratonie zrobilismy jeszcze jakies 10km, z czego 4km to kolejny podjazd ;> oraz 2km zjazd 2min 54sec, vmax: 66,6km/h :>

oczywiscie na zakonczenie wielkie podziekowania dla Wojtas'a za kwatere, doborowe towarzystwo oraz wspolne przejazdzki przed i po maratonie, nie moglbym nie wspomniec rowniez o wszystkich dysputach na tematy wszelakie :). swietne tereny, pozostal tylko zal ze trzeba oposcic te tereny, i wracac do wielkopolskiej "patelni".

(21.06.2010) dodam jeszcze kilka zdjec :)

strefa: 4
wysilek: 8
samopoczucie: 2

oficjalne dane:
czas: 4:16:18 strata 1:55:10!
open: 291
kategoria: 104/143

przewyzszenie 1740

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

18.06 serwis przed miedzygorzem

Czwartek, 17 czerwca 2010 · dodano: 17.06.2010 | Komentarze 0

po meczyku zabralem sie za przygotowanie roweru do maratonu, zdjalem i porzadnie wyczyscilem lancuch, po bezynie, kapiel w mydle (ludwika zabraklo ;>), wysuszylem na balkonie by po chwili zalozyc na rower naoliwic.
golenie potraktowalem wd40, wszystko pieknie chodzi. kilka dni temu bawilem sie tarczami i acetonem, przednie tarcza skrzypi niemilosiernie. ustawilem sobie dosc twardy hamulec z bardzo malym skokiem, w tyle delikatnie wiekszy.
zabieram ze soba druga pare kol, zobaczymy jakie beda warunki, chcialbym pojechac na RK, jednakze sporo sie na nich zawiodlem ostatnimi czasy zobaczymy jak bedzie. podniosle siodelko kolejne 0,5cm - praktycznie to samo ustawienie co przed zmiana siodelka, troche bardziej cofniete ale wydaje mi sie ze tak jest wygodnie.
po powrocie musze kupic krotszy mostek i z wiekszym wzniosem. pozycje mam mega scigancka, jednakze kregoslup dopomina sie ulgi. 2 podkladki dystansowe niespelna 1cm a tyle cierpienia.
z innych obserwacji po ostatniej eskapadzie w gorach, wyraznie lewy blok dostal luzow, po ogledzinach widac ze jest bardziej starty.
Kategoria Różne


Dane wyjazdu:
20.50 km 19.30 km teren
01:09 h 17.83 km/h:
Maks. pr.:27.40 km/h
Temperatura:22.0
HR max:154 ( 77%)
HR avg:113 ( 56%)
Podjazdy: 90 m
Kalorie: 614 kcal

17.06 regeneracja

Czwartek, 17 czerwca 2010 · dodano: 17.06.2010 | Komentarze 0

za wiele czasu nie zostalo po pracy, dodatkowo od wtorku mecza mnie spore "zakwasy". gralem we wtorek w pile na trawie, potraktowalem to jako trening interwalowy, miesnie pracuja w zupelnie innej konfiguracji (inaczej nawet niz podczas grania na hali) skutkiem czego potezne bole czworoglowego i okolic achillesa, dodatkowo prawa stopa (po zlamaniu) troche sie odzywa.
w domu ~30min intensywnego rozciagania, i mega leniwe krecenie duzych petli po lesie marcelinskim.
jeszcze nigdy na rowerze nie mialem tak niskiego tetna, i nigdy wczesniej nie znalazlem tyle cierpliwosci by jechac tak wolno :>
hr max jest wynikiem polowy okrazenia na bardzo wysokim przelozeniu, z kadencja ponad 100. generalnie cala dzisiejsza przejazdzka na srednim blacie - co rowniez jest rzadkoscia.
w dalszym ciagu czuje kregoslup, nie moge znalesc zlotego ustawienia siodelka, dodatkowo martwi mnie ostatni lancuch jaki zostal, wydaje mi sie ze jest juz mocno "rozciagniety", z pomiaru wychodzi mi iz wydluzenie wzglednie jest rzedu 0,4% sam lancuch jest jednak dziwnie elastyczny bocznie.
przetestowalem rowniez koszulke bikestats, jest ok :>

strefa: 1
wysilek: 2
sampoczucie: 4
rail offset - found! (w koncu)
wysokosc sztycy: 16,2 (za nisko)