Image Hosted by ImageShack.us

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi DunPeal z miasta Poznań. Mam przejechane 6689.58 kilometrów w tym 4097.30 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy DunPeal.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Pulsometr

Dystans całkowity:4784.10 km (w terenie 3457.70 km; 72.27%)
Czas w ruchu:211:46
Średnia prędkość:22.25 km/h
Maksymalna prędkość:65.90 km/h
Suma podjazdów:148306 m
Maks. tętno maksymalne:224 (112 %)
Maks. tętno średnie:178 (89 %)
Suma kalorii:179129 kcal
Liczba aktywności:126
Średnio na aktywność:37.97 km i 1h 43m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
56.40 km 49.10 km teren
02:17 h 24.70 km/h:
Maks. pr.:45.10 km/h
Temperatura:28.0
HR max:185 ( 94%)
HR avg:162 ( 83%)
Podjazdy:230 m
Kalorie: 2029 kcal

11.09.2011 Maraton Koło

Niedziela, 11 września 2011 · dodano: 12.09.2011 | Komentarze 3

Drugi maraton w tym sezonie...az zal serce i nie tylko sciska. Przez caly tydzien nawet nie usiadlem na rowerze, tragedia. Pojechalismy z Martusia i Olenka do miejscowosci znanej na calym kontynencie ze slynnych brokol ;) Na miejsu syty grill i generalnie koncert smakow.
Po naprawde godnej obiado-kolacji misja zalozenia nowej opony do tylu, wlasciwie z braku innych mozliwosci kupilem Piranhe Hutchinsona, w porownaniu z Mountain Kingiem wyglada jak detka, ale przynajmniej nie jest spaczona no i nie bede jej musial codziennie dopompowywac :)
Wieczorna misja instalacji opony przeradza sie powoli w kleska, pomimo 6 rak do pomocy nie moze sie uszczelnic...z odciecza przyjezdza tata Oli...ciagnikiem. Odpala kompresor i po kilku zajadlych probach slysze upragnione strzaly rantow na obreczy - jednak jutro pojade.
Pobodka skoro swit i wyjazd do kola, wczesniej ma sie rozumiec boskie sniadania + delikatny rozjazd, pakujemy rowery na bagaznik i jedziemy.
Na miejscu jestesmy jednymi z pierwszych - na drodze spotykam red. Kurka, jedzie w przeciwnym kierunku do nas, nie wyglada to dobrze ;)
W koncu jakis kierowca transita widzac nasze rowery pokazuje aby jechac za nim, pierwszy minus dla organizatora - nie ostatni - biuro zawodow okazuje sie byc w tym samym miejscu co start, chociaz na stronie napisane bylo co innego.
Miejsce startu to jakas laka i zajebiste ruiny zamku, niestety sielanka dosc szybko sie konczy, biuro zawodow to sredniowieczny burdel bez burdel mamy. Podchodzimy do jakiegos goscia, ktory przyjmuje oplate oraz kieruje nas do dziewczyn w poblizu po deklaracje. wspomniane dziewczyny daja deklaracje do wypelnienia, pomimo tego ze calosc tematu zalatwiona byla w sieci...nie wazne. z tymi deklaracjami idziemy do kolejnej osoby po pieczatki...i upominki...np. doniczka z wrzosem ;) gdzies na samym koncu dopiero numery - ktore trzeba samemu sobie dziurkowac zeby przewlec zipy! - ktorych oczywiscie bardzo szybko zaczyna brakowac.
Nie zrazony burdelem organizacyjnym, robimy sobie z dziewczynami delikatny rozjazd, duza kadencja i troche narzekania podczas jazdy, ze nic nie jezdzilismy, ze rowery do dupe, ze Tusk caly czas u wladzy, ze trzeba uwazac zeby sie nie ulalo :P
Start o 11, pierwszy raz po uslyszeniu hasla start rzeczywiscie ruszam :P stalem z Martusia w srodku stawki lacznie stawilo sie z 420 zawodnikow, jedynie dwa dystanse mini i mega. Pierwsze ~25km sa ultra plaskie z duza iloscia zwirowych i szutrowych szlakow, do 14km mam czolowke w zasiegu wzroku (max 200m), wlasciwie ponizej 33-35 nie schodze. Walka o podczepianie sie pod kolejne pociagi...na 13km stluklem mocno prawe kolano, ktore juz dokuczalo mi do konca trasy, a musze przyznac ze czulem sie doskonale pomimo braku treningu. Podczas zbierania kubka przy duzej predkosci, zjechalem na pobocze w jakas rynne i zaliczylem OTB z zawadzeniem kiery kolanem, szczesciliwie wyladowalem na nogach podbieglem kilka metrow a na koncu...dopilem to co mi zostalo w kubku :P spore stluczenie rzepki + delikatne rozciecie. przez kolejne 5km proboje podkrecic tempo do poprzedniego ale kolano nie pozwala mi za bardzo. Bardzo plasko, sporo piachu i szukanie pociagow :)
niestety zostaly mi same regionalne, bez woli walki. W pewnym momencie startuje zeby dogonic obiecujaca grupke jakies 300m przede mna, ciagne przez dobre 400m jakies 45km/h ale nikt sie nie podlacza, odpadam wiec i czekam na poprzedni sklad, sporo sil kosztowala mnie ta nieudana proba. jakas chwile pozniej kilku minutowa wspinaczka z przewyzszeniem 100m na fragmentach z sypkim piachem srednai spada do 8km/h wlasciwie jedyna namiastka klimatu MTB w tym maratonie. pozniej kilka fajnych szerokich jak autostrada zjazdow gdzie troszke przebijam sie do przodu.
W petli powrotnej na piaszczystym wirazu jakis gosc wjezdza mi w tylnia opone a sam laduje daleko w krzakach ;) pytam sie czy wszystko ok? slysze tylko szelest pokrzyw i innych bolesnych roslin i ciche ok, jade wiec dalej ;)
Na mecie juz Olenka i Martusia, bolesnie doswiadczone przez trase :( obie zlapaly gume, i nikt nie potrafil im pomoc na trasie, mialy ze soba detki brak jednak klucza :( Olenka zaliczyla dystans MINI z czego dobrych kilka kilometrow trzeba bylo przez z buta, Martusia za to po 30km kapec i powrot quadem, wielka szkoda nie mniej jednak zawsze to jakas nauka, grunt ze pomimo zalu humor powrocil.
Na bufecie serwowali...zurek wtf!, oraz litry maslanki z Kola ktora byla rewelacyjna, niestety wieczorem przyszlo zaplacic straszna cene za lakomstwo!
Podsumowujac mysle ze gdyby nie zbite kolano bylo by znacznie lepiej, dojechalem naprawde zmeczony. Dziewczyny bardzo dzielnie walczyly z trasa, zawiodl sprzet a byla szansa na dobre rezultaty.
Wrzesien a opalilem sie jakbym tydzien nad morzem siedzial - nie, nie w grocie solnej :P Halwa + sezamki daly rade, nie czulem zadnych prob odcinki, Piranhe na winklach i sypkim podlozu sa troche nadsterowne ;) na asfalcie tocza sie pieknie.

W tej edycji wystartowalismy samozwanczo jako EMEDy ;) nie wiem czy przyniesie to jakies punkciki reszcie druzyny ale po ostatniej wtopie w Hermanowie, trzeba zbierac co tylko mozna :)

ps. czy w zwiazku z faktem, iz chcac nie chcac utworzyla sie sekcja damska EMED Team'u, dwojka wspomnianych zawodniczek moze liczyc na formalny akces do druzyny, z prezentacja przed mediami? :)
ps2. foty pozniej :P

wysilek: 9
strefa: 4
samopoczucie: 9

Kat: 32/48
Open: 88/128
54,6km 2:17:36

Dane wyjazdu:
51.90 km 44.00 km teren
02:17 h 22.73 km/h:
Maks. pr.:63.00 km/h
Temperatura:28.0
HR max:189 ( 96%)
HR avg:168 ( 86%)
Podjazdy:398 m
Kalorie: 2247 kcal

21.08 Hermanów

Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 22.08.2011 | Komentarze 10

no i stalo sie ;) nie wiem czy sie smiac czy plakac, ale to moj pierwszy maraton w tym sezonie. dodatkowo udalo sie namowic Martusie i Ole,

troszke delikatnej indoktrynacji przed maratonem, kilka zlotych rad i dziewczyny daly rade, oczywiscie nie dzieki mnie ale dzieki swojej determinacji :)
Ola co prawda zestresowana zamiast pojechac Mega pomylila sobie rozjazdy i strzelila dystans MINI. po kilku rozmowach z sedziami, organizatorami + data sportem udalo sie w koncu dojsc do porozumienia :)
Martusia strzelila pelny dystans Mega z kilkoma przygodami, miedzy innymi byla swiadkiem groznego wypadku (ciezkie doswiadzczenie jak na 1szy maraton) oraz meczaca psychicznie samotna jazda w drugiej czesci maratonu - jestem z nich dumny :)
jesli chodzi o mnie, to coz cudow nie ma. treningow brak to i rezultaty kiepskie ;/ moje pseudotreningi od kilku tygodni to troche za malo, nie jestem zadowolony ze startu, ale badzmy szczerzy lepiej byc nie moglo ;)
tradycyjnie zjazdy i plaskie fragenty a w szczegolnosci sprinty to moja specjalnoci, dlugie z lekkim nachyleniem podjazdy to moja pieta achilessowa, oprocz wawazu z piachem wszystko zrobione na pedalach. lawirowanie wsrod prowadzacych rowery to moj nowy skill ;)
o dziwo nie zawiodly mnie przerzutki, z czego jestem niezmiernie rad. dwa ciezkie momenty na trasie, zjazd w wawozie 63km/h i nagle przednie kolo zawadza o koleine kierownica zaczyna robic swoje, wypinam sie przewidujac gruba glebe, ale jeszcze siedze i pruboje zlapac rownowage, dzieki swoim staraniom przez przypadek wprowadzam w rezonans kolege ktorego wlasnie wymijalem ;) przez kilka dluzacych sie w nieskonczonosc sekund bujamy sie na pograniczu wbicia w koleine i ostatecznej epickiej gleby. szczesliwie udaje sie nam obu wyjsc calo, po krotkiej wymianie uprzejmosci jedziemy dalej :)
na pierwszym bufecie porywam kubek banana + pomarancza, co jednak wystarcza zeby lyknelo mnie z 10osob ;) Na drugim bufecie bidon do pelna i kilka pomaranczy + banancow, nikt mnie nie wyprzedza przez chwile jade sam. troche odzywam i zaczynam gonic stawke - jednak nieco za pozno :P
w drodze mam jeszcze epizod z wjechaniem po pas w pokrzywy i znowu szczesliwie bez gleby. na plaskim fragmencie rozpedzam sie do 52km/h ciagnac krotki pociag, zakret w prawo i dlugi delikatny podjazd, ja oczywiscie totalnie bez sil wszyscy odjezdzaja ;) no tak to bylo glupie :P
masa znajomych zakazanych facjat z dlugiej listty wspomne rodmana + rodman jr., wojtas, klosiu, maxiu, zbychu, jpbike - ktory nie mogl mnie poznac :P, mafia i wiele, wiele innych.


ps. teletomboli dostalem zestaw bizuterii dla rowerku od KCNC :) szkoda ze zielone:P

wysilek: 8
zmeczenie: 8
strefa: 4a

oficjalne dane
M3 37/102
open 117
02:21:59 //poprawiony//
54km
avg speed: 22,82km/h

Dane wyjazdu:
15.60 km 13.80 km teren
00:33 h 28.36 km/h:
Maks. pr.:32.60 km/h
Temperatura:12.0
HR max:165 ( 84%)
HR avg:146 ( 74%)
Podjazdy: m
Kalorie: 579 kcal

09.08 Rusalka w deszczu

Wtorek, 9 sierpnia 2011 · dodano: 09.08.2011 | Komentarze 2

dzisiaj samotnie w zapowiadajacej sie fatalnie pogodzie. docelowa chcialem zrobic troszke wytrzymalosci i wyrownac czasy miedzy okrazeniami bez spogladania na licznik ;) po 3 kolku wiedzialem ze bedzie lipa, bo zaczelo padac wiec po prostu sobie krecilem. caly czas zajebisty w mordewind oraz chamsko zacinajacy deszcz. piasek mam nawet w uszach ;/ gdy przestalem cokolwiek widziec spasowalem i pojechalem do domu. ile mozna jezdzic w deszczu...zrobie osobna kategorie "w deszczu" bo 80% moich marnych kilometrow zrobione zostalo w deszczu.
z ciekawostek:
- widzialem adama slodowego na rowerze albo jego mlodszego brata blizniaka
- udalo mi sie ominac uderzenie od spadajacej galezi
- tecza nad rusalka miala 3 cienie ;)

8:01: - 146/153
8:00: - 151/164
8:06: - 148/154
7:54: - 153/162

wysilek 5
zmeczenie 6
strefa 3
Kategoria Pulsometr, Trening


Dane wyjazdu:
40.00 km 34.80 km teren
01:26 h 27.91 km/h:
Maks. pr.:37.70 km/h
Temperatura:23.0
HR max:182 ( 93%)
HR avg:159 ( 81%)
Podjazdy: 90 m
Kalorie: 1268 kcal

03.08 Strzeszynek, rusalka

Środa, 3 sierpnia 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 1

Dzisiaj mocno pokrecilem, dalem naprawde sporo z siebie. Nowy blat juz jedzie, obecny ma zajebiscie wytarte zabki. W sumie martwi mnie praca przerzutek niby wyregulowane hak wyprostowany a mimo wszystko biegi nie wchodza plynnie czasem musze przegiac manetke wzglednie przerzucic dwa biegi i zrzucic, szlag mnie trafia ;)

wysilek 8
zmeczenie 8
strefa 4
Kategoria Pulsometr, Trening


Dane wyjazdu:
51.20 km 51.20 km teren
01:51 h 27.68 km/h:
Maks. pr.:37.70 km/h
Temperatura:17.0
HR max:192 ( 98%)
HR avg:163 ( 83%)
Podjazdy: 40 m
Kalorie: 1667 kcal

25.07.2011 Rusałka

Poniedziałek, 25 lipca 2011 · dodano: 25.07.2011 | Komentarze 3

dzisiaj male kolka wokol rusalki, tylko teren. mnostwo ludzi, ale w koncu wrocil mi banan na twarzy, tego mi brakowalo :)
cisniecie praktycznie do bolu, mijanie wszystkiego co sie rusza. dwoch kolegow przegonilo mnie nawet, ale po zlapaniu kola odpadali po jakis 300m, najtwardszy zawodnik zdolal pociagnac jedna pelne kolko :)
bardzo dobrze sie jezdzilo, nawet pomimo zwichrowanych opon, co ciekawe jak gdy stoje tylnia opona puszcza mleczko z miejsca przebicia, gdy zaczynam jechac sila odsrodkowa + mleczko skutecznie uszczelniaja oponke ;)
po 40km skonczyl sie izotonik (polecam Gatorade'a!!! w granulacie, bije na glowe nawet smak powerade'a). na 43 odciecie pradu i srednia znaczaca siadla. ale 50km trzeba bylo skonczyc :)
moim wiernym towarzyszem byl Kamil, ktory jezdzil nieco inna trasa, robi naprawde duze postepy, tak trzymac :)

zmeczenie: 8
wysilek: 7
strefa 4
Kategoria Pulsometr, Trening


Dane wyjazdu:
57.70 km 49.00 km teren
02:07 h 27.26 km/h:
Maks. pr.:36.70 km/h
Temperatura:15.0
HR max:193 ( 98%)
HR avg:153 ( 78%)
Podjazdy: 60 m
Kalorie: 2130 kcal

21.05 Krecenie po Strzeszynie i Kiekrzu

Sobota, 21 maja 2011 · dodano: 28.05.2011 | Komentarze 2

zalegly wpis z ubieglego tygodnia.
kilkanascie pierwszych km w towarzystwie, ich nie wliczam w dystans - takie tam lightowe krecenie. a pozniej juz naginanie koleczek. grunt dosc wilgotny i zakrety trzeba bylo brac naprawde szeroko. podlaczyl sie pode mnie w pewnym momencie jeden gosc i wlasnie pech chial ze na jednym z lepszych zakretow poslizgnelo mu sie przednie kolo i polecial jak dlugi w krzaki ;) obrocilem sie i zobaczylem ze wolno sie podnosi a rower caly wiec pojechalem dalej ;)
po drodze mijalem regularnie kilka "naprawde dobrych" fanek biegania, naprawde jazda na rowerze daje sporo radosci :P

ps. ani jednego startu jak dotad, jakos tak dziwnie wszystko sie uklada w tym roku...;/ mam nadzieje ze jednak uda mi sie jeszcze ze 2/3 razy wyjechac w gory.

strefa: 3
wysilek: 7
Kategoria Pulsometr


Dane wyjazdu:
62.40 km 43.70 km teren
02:46 h 22.55 km/h:
Maks. pr.:52.50 km/h
Temperatura:14.0
HR max:193 ( 98%)
HR avg:156 ( 80%)
Podjazdy:210 m
Kalorie: 2363 kcal

08.05 terenowo

Niedziela, 8 maja 2011 · dodano: 09.05.2011 | Komentarze 1

dzisiaj udalo sie pojechac w 3jke. najpierw nadwarcianskim w okolice puszczykowa, objazd jeziora jaroslawieckiego (zajebisty single track, mega waski i sporo fragmentow technicznych - musze tam kiedys wrocic), pozniej jezioro goreckie, osowa gora. zadziwiajace ale prawie bez asfaltow.
jezdzilo sie naprawde godnie, troche mi naped szwankowal, a dopiero wymienialem...mysle ze korba tez powoli siada, blacik trzeba bedzie wymienic.
nowo poznany kolega na big wheelach (28'') zadzwiajaco sprawnie dawal sobie rade na technicznych sekcjach, dopoki nie zobaczylem nie wierzylem ze na takich wielkich kolach mozna jakos sensownie jezdzic :)

strefa: 3
wysilek: 7

Dane wyjazdu:
52.30 km 33.60 km teren
02:09 h 24.33 km/h:
Maks. pr.:33.50 km/h
Temperatura:13.0
HR max:185 ( 94%)
HR avg:146 ( 74%)
Podjazdy: 50 m
Kalorie: 1639 kcal

25.04.2011 szlakiem nadwarcianskim

Poniedziałek, 25 kwietnia 2011 · dodano: 25.04.2011 | Komentarze 4

pierwsza troche dluzsza jazda. przejazd przez miasto pomiedzy smrodliwymi puchami, hetmanska i odbicie w kierunku lubonia. sam szlak mega zapiaszczony i zaniedbany. ludzie z wozkami i cale rodziny gdzie tylko nie spojrze. ale to dobrze pocwiczylem mijanie o grubosc wlosa ;) na dzwonek nikt nie zwraca uwagi. w miejscu przeciecia szlaku przez strumyk, nie ma nawet sladu po dawny mostku, drzewo ktore pelnilo ta role juz dawno sie obalilo, zostal jaki zmurszaly pien, troche ciezko sie przechodzi. po drodze dwa razy delikatnie dopadl mnie delikatny deszcz, no i wymarzlem za wszystkie czasy. rowerzystow jak na lekarstwo minalem moze z 1ego.
jedyne co mnie mega irytuje to opony...niestety po sezonie i przelezeniu na obreczach stracily swoj profil, zupelnie nie chca sie ulezec - na twardym czuje jakbym jechal na kwadratowym tylnim kole, przednie zreszta tez bije na wszystkie strony. dodatkowo zapene cos jest nie tak z tylnim wentylem, trzeba pewnie bedzie kupic nowy i od nowa bujac sie z uszczelnianiem
glowny minus to problem z jazda z wiekszymi szybkosciami, od 40km/h czuje nie przyjemne wibrowanie kierownicy, podczas zjadow po twardej nawierzchni moze to by niebezpieczne.
...coz...a plynnosc finansowa dalej nie najlepsza zobaczymy jak to bedzie.

strefa: 3
wysilek: 6
Kategoria Pulsometr, Trening


Dane wyjazdu:
24.00 km 23.10 km teren
00:56 h 25.71 km/h:
Maks. pr.:32.90 km/h
Temperatura:16.0
HR max:182 ( 93%)
HR avg:152 ( 77%)
Podjazdy: 20 m
Kalorie: 763 kcal

24.04.2011 Piaskowo

Niedziela, 24 kwietnia 2011 · dodano: 24.04.2011 | Komentarze 0

dosc pozno dzisiaj sie wybralem w planach chcialem zrobic 40km. wychodze i dostalem pierwsza fala deszczu wkurzony wrocilem do domu. po kilku minutach stwierdzam jednak ze p***le i tak sie przejade. wrzucilem jakas bluze i dalej jazda srednie kolka w lasku marcelinskim, ludzi jak mrowkow. az dziw ze nikogo nie rozjechalem, pewna babcie ktora wraz z rodzina na moje nieszczescie wybrala dluga prosta ktora lubie pociskac, przejechalem za to 2 razy. niestety nie reagowala na dzwonek a i miejsca na miniecie nie zostawiala zbyt duzo (szla w obstawie rodziny) wiec dwukrotnie mijalem ja o centymetry, pozniej szczesliwie reszta rodziny na dzwiek dzwonka delikatnie seniorke przestawiala w bezpieczniejsze miejsce. jezdzi mi sie nad wyraz dobrze.
niestety musialem przerwac jazde bo narprawde mocno sie rozpadalo, i oczywiscie jak na zlosc jak juz tylko dojechalem do domu deszcz przestal padac, tym samym jednak tening zakonczylem.
mysle ze jutro uderze w jakas 50tke (dystans - a nie babcie ;>) jak tylko pogoda dopisze.

ps. wczoraj zrobilem z psiakiem 6km biegnal za rowerem, predkosc jakies 16-21km/h jesli to mozliwe, maluch ma zakwasy ;)

strefa: 3
zmeczenie: 5
wysilek: 5
Kategoria Pulsometr, Trening


Dane wyjazdu:
29.40 km 28.50 km teren
01:07 h 26.33 km/h:
Maks. pr.:33.70 km/h
Temperatura:17.0
HR max:180 ( 92%)
HR avg:159 ( 81%)
Podjazdy: 30 m
Kalorie: 966 kcal

22.04.2011 po serwisowo

Piątek, 22 kwietnia 2011 · dodano: 22.04.2011 | Komentarze 1

odebralem wlasnie rower z serwisu - kolejne 340pln w plecy (przy 50% rabacie!!!). no i coz trzeba go bylo przetestowac. nowe pancerze linki, wyprostowany hak przerzutki, nowy, lancuch i nowa kaseta.
bylo mocniej niz planowalem :> objazd po duzej petli w lasku marcelinskim, idealna pogoda. i pierwszy raz w tym sezonie wyprowadzilem uslizg przedniego kola w koleine przy 30km/h :)
takze jeszcze nie wszystko stracone. przede mna sporo tlenowych dystansow.

strefa: 4
wysilek: 6
Kategoria Pulsometr, Trening