Image Hosted by ImageShack.us

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi DunPeal z miasta Poznań. Mam przejechane 6689.58 kilometrów w tym 4097.30 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy DunPeal.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Trening

Dystans całkowity:3339.39 km (w terenie 2452.30 km; 73.44%)
Czas w ruchu:135:01
Średnia prędkość:24.58 km/h
Maksymalna prędkość:65.90 km/h
Suma podjazdów:62865 m
Maks. tętno maksymalne:202 (103 %)
Maks. tętno średnie:175 (87 %)
Suma kalorii:99130 kcal
Liczba aktywności:86
Średnio na aktywność:38.83 km i 1h 35m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
15.60 km 13.80 km teren
00:33 h 28.36 km/h:
Maks. pr.:32.60 km/h
Temperatura:12.0
HR max:165 ( 84%)
HR avg:146 ( 74%)
Podjazdy: m
Kalorie: 579 kcal

09.08 Rusalka w deszczu

Wtorek, 9 sierpnia 2011 · dodano: 09.08.2011 | Komentarze 2

dzisiaj samotnie w zapowiadajacej sie fatalnie pogodzie. docelowa chcialem zrobic troszke wytrzymalosci i wyrownac czasy miedzy okrazeniami bez spogladania na licznik ;) po 3 kolku wiedzialem ze bedzie lipa, bo zaczelo padac wiec po prostu sobie krecilem. caly czas zajebisty w mordewind oraz chamsko zacinajacy deszcz. piasek mam nawet w uszach ;/ gdy przestalem cokolwiek widziec spasowalem i pojechalem do domu. ile mozna jezdzic w deszczu...zrobie osobna kategorie "w deszczu" bo 80% moich marnych kilometrow zrobione zostalo w deszczu.
z ciekawostek:
- widzialem adama slodowego na rowerze albo jego mlodszego brata blizniaka
- udalo mi sie ominac uderzenie od spadajacej galezi
- tecza nad rusalka miala 3 cienie ;)

8:01: - 146/153
8:00: - 151/164
8:06: - 148/154
7:54: - 153/162

wysilek 5
zmeczenie 6
strefa 3
Kategoria Pulsometr, Trening


Dane wyjazdu:
40.00 km 34.80 km teren
01:26 h 27.91 km/h:
Maks. pr.:37.70 km/h
Temperatura:23.0
HR max:182 ( 93%)
HR avg:159 ( 81%)
Podjazdy: 90 m
Kalorie: 1268 kcal

03.08 Strzeszynek, rusalka

Środa, 3 sierpnia 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 1

Dzisiaj mocno pokrecilem, dalem naprawde sporo z siebie. Nowy blat juz jedzie, obecny ma zajebiscie wytarte zabki. W sumie martwi mnie praca przerzutek niby wyregulowane hak wyprostowany a mimo wszystko biegi nie wchodza plynnie czasem musze przegiac manetke wzglednie przerzucic dwa biegi i zrzucic, szlag mnie trafia ;)

wysilek 8
zmeczenie 8
strefa 4
Kategoria Pulsometr, Trening


Dane wyjazdu:
51.20 km 51.20 km teren
01:51 h 27.68 km/h:
Maks. pr.:37.70 km/h
Temperatura:17.0
HR max:192 ( 98%)
HR avg:163 ( 83%)
Podjazdy: 40 m
Kalorie: 1667 kcal

25.07.2011 Rusałka

Poniedziałek, 25 lipca 2011 · dodano: 25.07.2011 | Komentarze 3

dzisiaj male kolka wokol rusalki, tylko teren. mnostwo ludzi, ale w koncu wrocil mi banan na twarzy, tego mi brakowalo :)
cisniecie praktycznie do bolu, mijanie wszystkiego co sie rusza. dwoch kolegow przegonilo mnie nawet, ale po zlapaniu kola odpadali po jakis 300m, najtwardszy zawodnik zdolal pociagnac jedna pelne kolko :)
bardzo dobrze sie jezdzilo, nawet pomimo zwichrowanych opon, co ciekawe jak gdy stoje tylnia opona puszcza mleczko z miejsca przebicia, gdy zaczynam jechac sila odsrodkowa + mleczko skutecznie uszczelniaja oponke ;)
po 40km skonczyl sie izotonik (polecam Gatorade'a!!! w granulacie, bije na glowe nawet smak powerade'a). na 43 odciecie pradu i srednia znaczaca siadla. ale 50km trzeba bylo skonczyc :)
moim wiernym towarzyszem byl Kamil, ktory jezdzil nieco inna trasa, robi naprawde duze postepy, tak trzymac :)

zmeczenie: 8
wysilek: 7
strefa 4
Kategoria Pulsometr, Trening


Dane wyjazdu:
37.30 km 26.20 km teren
01:26 h 26.02 km/h:
Maks. pr.:39.70 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

26.06 Rusalka-Kiekrz-Strzeszynek

Niedziela, 26 czerwca 2011 · dodano: 26.06.2011 | Komentarze 2

zebralem sie w sobie i postanowilem ze trzeba sie w koncu troszke fizycznie skatowac. niestety nie wzialem opaski do pulsometru, oceniam jednak ze jezdzilem nad progiem. Po drodze zostalem prawie rozjechany na pasach przez laske rozmawiajaca przez telefon, co prawda wyjechalem na czerwonym ale mega powoli a laska, napierdalala ponad 100tke majac pomaranczowe...coz aniol stroz znowu czuwal. Po drodze sporo niedzielnych rowerzystow wraz z rodzinami. W Kiekrzu wszystkie goreczki na twardym przelozeniu i stojac, postkalem zajebistego dziadka w szortach na szelkach i starym holenderze, zajebiscie mi poprawil humor :)
dzisiaj naprawde udalo mi sie zmeczyc, chcialem jeszcze pojezdzic ale pogoda ostatnimi czasy robi mi numery wiec zdecydowalem wrocic, robiac na koncu petle wokol rusalki.
Kategoria Trening


Dane wyjazdu:
62.40 km 43.70 km teren
02:46 h 22.55 km/h:
Maks. pr.:52.50 km/h
Temperatura:14.0
HR max:193 ( 98%)
HR avg:156 ( 80%)
Podjazdy:210 m
Kalorie: 2363 kcal

08.05 terenowo

Niedziela, 8 maja 2011 · dodano: 09.05.2011 | Komentarze 1

dzisiaj udalo sie pojechac w 3jke. najpierw nadwarcianskim w okolice puszczykowa, objazd jeziora jaroslawieckiego (zajebisty single track, mega waski i sporo fragmentow technicznych - musze tam kiedys wrocic), pozniej jezioro goreckie, osowa gora. zadziwiajace ale prawie bez asfaltow.
jezdzilo sie naprawde godnie, troche mi naped szwankowal, a dopiero wymienialem...mysle ze korba tez powoli siada, blacik trzeba bedzie wymienic.
nowo poznany kolega na big wheelach (28'') zadzwiajaco sprawnie dawal sobie rade na technicznych sekcjach, dopoki nie zobaczylem nie wierzylem ze na takich wielkich kolach mozna jakos sensownie jezdzic :)

strefa: 3
wysilek: 7

Dane wyjazdu:
52.30 km 33.60 km teren
02:09 h 24.33 km/h:
Maks. pr.:33.50 km/h
Temperatura:13.0
HR max:185 ( 94%)
HR avg:146 ( 74%)
Podjazdy: 50 m
Kalorie: 1639 kcal

25.04.2011 szlakiem nadwarcianskim

Poniedziałek, 25 kwietnia 2011 · dodano: 25.04.2011 | Komentarze 4

pierwsza troche dluzsza jazda. przejazd przez miasto pomiedzy smrodliwymi puchami, hetmanska i odbicie w kierunku lubonia. sam szlak mega zapiaszczony i zaniedbany. ludzie z wozkami i cale rodziny gdzie tylko nie spojrze. ale to dobrze pocwiczylem mijanie o grubosc wlosa ;) na dzwonek nikt nie zwraca uwagi. w miejscu przeciecia szlaku przez strumyk, nie ma nawet sladu po dawny mostku, drzewo ktore pelnilo ta role juz dawno sie obalilo, zostal jaki zmurszaly pien, troche ciezko sie przechodzi. po drodze dwa razy delikatnie dopadl mnie delikatny deszcz, no i wymarzlem za wszystkie czasy. rowerzystow jak na lekarstwo minalem moze z 1ego.
jedyne co mnie mega irytuje to opony...niestety po sezonie i przelezeniu na obreczach stracily swoj profil, zupelnie nie chca sie ulezec - na twardym czuje jakbym jechal na kwadratowym tylnim kole, przednie zreszta tez bije na wszystkie strony. dodatkowo zapene cos jest nie tak z tylnim wentylem, trzeba pewnie bedzie kupic nowy i od nowa bujac sie z uszczelnianiem
glowny minus to problem z jazda z wiekszymi szybkosciami, od 40km/h czuje nie przyjemne wibrowanie kierownicy, podczas zjadow po twardej nawierzchni moze to by niebezpieczne.
...coz...a plynnosc finansowa dalej nie najlepsza zobaczymy jak to bedzie.

strefa: 3
wysilek: 6
Kategoria Pulsometr, Trening


Dane wyjazdu:
24.00 km 23.10 km teren
00:56 h 25.71 km/h:
Maks. pr.:32.90 km/h
Temperatura:16.0
HR max:182 ( 93%)
HR avg:152 ( 77%)
Podjazdy: 20 m
Kalorie: 763 kcal

24.04.2011 Piaskowo

Niedziela, 24 kwietnia 2011 · dodano: 24.04.2011 | Komentarze 0

dosc pozno dzisiaj sie wybralem w planach chcialem zrobic 40km. wychodze i dostalem pierwsza fala deszczu wkurzony wrocilem do domu. po kilku minutach stwierdzam jednak ze p***le i tak sie przejade. wrzucilem jakas bluze i dalej jazda srednie kolka w lasku marcelinskim, ludzi jak mrowkow. az dziw ze nikogo nie rozjechalem, pewna babcie ktora wraz z rodzina na moje nieszczescie wybrala dluga prosta ktora lubie pociskac, przejechalem za to 2 razy. niestety nie reagowala na dzwonek a i miejsca na miniecie nie zostawiala zbyt duzo (szla w obstawie rodziny) wiec dwukrotnie mijalem ja o centymetry, pozniej szczesliwie reszta rodziny na dzwiek dzwonka delikatnie seniorke przestawiala w bezpieczniejsze miejsce. jezdzi mi sie nad wyraz dobrze.
niestety musialem przerwac jazde bo narprawde mocno sie rozpadalo, i oczywiscie jak na zlosc jak juz tylko dojechalem do domu deszcz przestal padac, tym samym jednak tening zakonczylem.
mysle ze jutro uderze w jakas 50tke (dystans - a nie babcie ;>) jak tylko pogoda dopisze.

ps. wczoraj zrobilem z psiakiem 6km biegnal za rowerem, predkosc jakies 16-21km/h jesli to mozliwe, maluch ma zakwasy ;)

strefa: 3
zmeczenie: 5
wysilek: 5
Kategoria Pulsometr, Trening


Dane wyjazdu:
29.40 km 28.50 km teren
01:07 h 26.33 km/h:
Maks. pr.:33.70 km/h
Temperatura:17.0
HR max:180 ( 92%)
HR avg:159 ( 81%)
Podjazdy: 30 m
Kalorie: 966 kcal

22.04.2011 po serwisowo

Piątek, 22 kwietnia 2011 · dodano: 22.04.2011 | Komentarze 1

odebralem wlasnie rower z serwisu - kolejne 340pln w plecy (przy 50% rabacie!!!). no i coz trzeba go bylo przetestowac. nowe pancerze linki, wyprostowany hak przerzutki, nowy, lancuch i nowa kaseta.
bylo mocniej niz planowalem :> objazd po duzej petli w lasku marcelinskim, idealna pogoda. i pierwszy raz w tym sezonie wyprowadzilem uslizg przedniego kola w koleine przy 30km/h :)
takze jeszcze nie wszystko stracone. przede mna sporo tlenowych dystansow.

strefa: 4
wysilek: 6
Kategoria Pulsometr, Trening


Dane wyjazdu:
41.10 km 32.40 km teren
01:37 h 25.42 km/h:
Maks. pr.:37.40 km/h
Temperatura:9.0
HR max:176 ( 90%)
HR avg:147 ( 75%)
Podjazdy:100 m
Kalorie: 1270 kcal

30.03 Pierwszy trening 2011

Środa, 30 marca 2011 · dodano: 30.03.2011 | Komentarze 6

oficjalnie wrocilem w szeregi kolarzy, dzisiaj kiekrz i strzeszynek duze petle.
taaa tego mi brakowalo :) co prawda dystans nie powala ale jak na pierwsza jazde jestem zadowolony, tesknilem za tym ogniem w udach :P
amor po serwisie dziala faktycznie lepiej, natomiast naped...juz dawno tyle kur** nie cisnalem, lancuch przeskakuje nawet na plaskim praktycznie na kazdym przelozeniu, nie ma mowy o podjazdach ani stawaniu na pedaly...koszmar
po 25km przemarzly mi czubki palcow u nog, wlasciwie dalej ich nie czuje :)
po drodze po czesci juz zapomniany zapach lasu, i wilgoci od strony jeziora - cos pieknego. dodatkowo co jakis czas zmysly cieszyla ladna biegaczka :) zdecydowanie pora zaczac cwiczyc :)))
w drodze powrotnej jakis frajer wjechal mi na droge rowerowa bez ostrzezenia ;/ wiec wyplacilem mu z laczka w tylni zderzak.
strefa: 2
wysilek: 6
Kategoria Pulsometr, Trening


Dane wyjazdu:
48.70 km 41.30 km teren
03:52 h 12.59 km/h:
Maks. pr.:59.20 km/h
Temperatura:12.0
HR max:167 ( 85%)
HR avg:132 ( 67%)
Podjazdy:1820 m
Kalorie: 2356 kcal

14.09 Masyw Snieznika

Wtorek, 14 września 2010 · dodano: 20.09.2010 | Komentarze 11

Jako ze prognoza na pozostala czesc tygodnia przewiduje deszcz, dzis tak naprawde jedyny dzien kiedy prawdopodobnie będę mogl pokrecic cos wiecej. Na dzien dobry 2,9km podjazdu asfaltem, 110m przewyzszenia, troche zimno, ale nie jest zle. Po drodze pierwsza fota, rower na tle drzewka w poblizu szczytu, przeleczy puchaczowka 860m npm.

Chcialem pojecham czerwonym pieszym szlakiem na Snieznik, nie widze jednak zadnych oznaczen ;/ pojechalem wiec niebieskim szlakiem, az do skrzyzowania z zielonym szlakiem kolejne 60m przewyzszenia. Wbitka na zielony pieszy szlak, z czego jakis 1km musialem ciagnac z buta.

Kolejne 110m przewyzszenia, z zielonego pieszego wbijam na maly ring, zielonym rowerowym. Zajebista trasa.

Po jakims czasie dojezdzam w koncu do skrzyzowania z czerwonym pieszym, i jakzeby inaczej kolejne 80m przewyzszenia. Na czerwonym pieszym zajebiste widoki, i pierwszy niewielki zjazd w lekkim terenie.

Lacznie robie kolejne 110m przewyzszenia, oraz fajny podjazd pod schroniska, znany mi z zeszlego roku po wycieczce z wojtasem, dosc szybko zrobione kolejne 60m przewyzszenia. W samym schronisku, wciagam gofra z dzemem i herbate ;)

W tle zdaje się ze czarna Gora.

Przypomnial mi się zjazd pod chroniskiem czerwonym szlakiem az do miedzygorza, ludzie się nim zachwycali po maratonie. Mi jakos specjalnie nie zapadl w pamiec, wydaje mi się trasa maratonu prowadzona była tylko nie wielkim fragmentem, a szkoda…po jakis 200m robi się naprawde ciekawie, pierwszy drop jakies 140cm, widze z daleka ze skrot perspektywy za przeszkoda na trasie powaznie się zmienia, zbliza się zatem spory drop. Z mega problemem zeskakuje z niego, po skoku balans rowerem ale szczesliwie udaje się utrzymac na rowerze. Zaczyna delikatnie mzyc, i robi się slisko, w lecie ta trasa wyglada zupelnie inaczej.
Jade sobie dalej spokojnie bez szalenstw, jade niestety sam i w razie czeo nie będzie mnie miał kto zbierac. Po pewnej chwili mimo wszystko dociera do mnie znajomy bol dloni od hampli.

Dalej to już fajny singielek, z masa najrozniejszej masci kamieni, sredni spadek – miodzio. Co jakis czas jade nieoslonietym fragmentem, z jednej strony przepasc z drugiej sciana skalna – super widok, może nie widac tego dokladnie ale sciezka w tym miejscu ma jakies 50cm, dalej jakies 60m skarpa w dol 

Dalej jade wytracajac caly czas z trudem zdobyta wysokosc, ponizej foto z fajnego mega kamienistego zjazdu. Po zejsciu z roweru okazuje się ze gdzies wyzej na kurwidolka spadl mi lancuch ;)

W pewnym momencie szlak niepostrzezenie, skreca w pod katem prosty w prawo, co ciekawe trasa jest również oznaczona dalej na wprost. Chwile rozwazam ten kierunek, jeśli się pomyle będę musial dralowac pod gore z buta po korzenia i kamerdolcach, zjazd jednak kusi. Decyduje się jednak na zjazd, nie darowalbym sobie takiej okazji, ponizsze zdjecie niestety nie oddaje stromizmy, była naprawde godna.

Chwile patrzylem z gory probojac wybrac sensowna trase przejazdu, stwierdzilem jednak ze i tak to się pewnie zmieni, stromizna była na tyle duza ze kazde zatrzymanie to albo OTB albo bolesne turlanie się na boku.

Te kilkaset metrow zjazdu dalo mi troszke popalic nie powiem, troche ekwibilistryki, cuda na przednim kole, balansowania po przewroconych balach i sliskich korzeniach to co lubie najbardziej 
W tym miejscu jednak wycialem, nie zmiescilem się na luku i widzac zblizajaca się krakse, staralem się wychamowac na tyle ile mogle, po czym puscilem hamulce i kulturalnie przelecialem przez kierownice nad wystajacymi korzeniami.


Uploaded with ImageShack.usFota z drugiej strony, troche korzeni i fajny spadzik

Ponizej krociotki filmik, na którym co prawda nic nie widac, ale z uwagi na czas jaki mnie kosztowalo ustawienie aparatu w sensownej pozycji musze go zamiescic ;)
490 /soon/
Ponizej apogeum tego zjazdu, wystartowanie z miejsca praktycznie niemozliwe ;) nie ma jak wsiasc na rower, po starcie w poprzek stoku i zarzucenia przedniego kola w kierunku zjazdu, zjezdzam w dol na granicy OTB, tylek daleko za siodelkiem a i tak czuje ze tylnie kola sobie fruwa jak chce.

Chwile pozniej docieram do cywilizacji, z poltora km zjazd asfaltem do miedzygorza. Po chwili jazdy bez pedalowania. Docieram do centrum po czym, znowu wspinaczka niebieskim pieszym szlakiem na przelecz puchaczowke. Po drodze udaje mi się zabladzic, co prawda trawers na jakim wbilem wygladal mi znajomo (ostatnio z wojtasem wlasnie tedy dojezdzalismy do miedzygorza) wiedzialem jednak ze dalej zabladze ;)

Po jakims czasie odnajduje niebieski szlak, i jade dalej. Po jakichs 100m podjezdzanie robi się masakrycznie ciezkie.

Pcham rower kolejne 100m. pozniej daje się podjezdzac ale jest mega ciezko.

Chcac nie chcac peka kolejne 170m przewyzszenia na dystansie niespelna 2km. Pozniej już jest spoko, znowu pod goreczke ale znacznie szerzej, znowu kupa kamieni. Dopiero w tym momencie przypominam sobie ze jeszcze nie korzystalem z bidona ;) od razu obalam ¼ oraz oba snickersy ;) Dodatkowo wstawiam rower do swietnie zaopatrzonego zlobu.

Po drodze jeszcze klimatyczne zdjecie muchomorka.

…i jego kompanow.

Po jakims czasie trasa zamienia się w autostrade, zdaje się ze cywilizacja blisko.


Troche spoznionego blota, i prezentow od drwali


Zagadka: co wspolnego maja oba pojazdy?

Z przeleczy zjazd asfaltem, niestety leje dosc mocno, nie będzie wiec bicia rekordow predkosci.

Ponizej, jeden z argumentow który polaczony z wielka szybkoscia i ostrym zakretem daje w efekcie i przy dobrych wiatrach dlugie L4

Trasa swietna, jestem z siebie dumny ze nawet bardzo nie bladzilem. Jazda wlasciwie tlenowa, na podjazdach bez szalenstw grunt żeby wszystko co możliwe podjechac, zjazdy również lightowo. Troszke blota, kilka razy stres gdy np. przerzutka tylnia wyrwa piesc przegnitego drewna, z wystajacego pniaka na srodku trasy. Zimno i wietrzne, dodatkowo padajacy deszcze. Udalo mi się zmobilizowac i porobic kilka fotek ku potomnosci 

strefa: 1
wysilek: 7
Kategoria Pulsometr, Trening