Image Hosted by ImageShack.us

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi DunPeal z miasta Poznań. Mam przejechane 6689.58 kilometrów w tym 4097.30 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy DunPeal.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2010

Dystans całkowity:565.70 km (w terenie 422.40 km; 74.67%)
Czas w ruchu:20:09
Średnia prędkość:24.78 km/h
Maksymalna prędkość:65.90 km/h
Suma podjazdów:5375 m
Maks. tętno maksymalne:189 (96 %)
Maks. tętno średnie:171 (87 %)
Suma kalorii:20003 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:40.41 km i 1h 49m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
22.90 km 22.00 km teren
00:51 h 26.94 km/h:
Maks. pr.:41.70 km/h
Temperatura:27.0
HR max:173 ( 88%)
HR avg:148 ( 75%)
Podjazdy:120 m
Kalorie: 631 kcal

07.07 lasek marcelinski

Środa, 7 lipca 2010 · dodano: 07.07.2010 | Komentarze 3

zupelny ale to zupelny brak mocy. wczoraj pierwszy raz w tym sezonie zagralem w pile na pelnowymiarowym boisku, generalnie czuje sie bardzo dobrze jednak nogi swoje przeszly. jutro w planie tylko regeneracja, nie czuje sie na silach wbijanie w wieksze zakresy tetna.
dodatko delikatnie pobolewa glowa prawego miesnia przysrodkowego

samopoczucie: 4
strefa: 2
wysilek: 5

Dane wyjazdu:
33.90 km 31.50 km teren
01:11 h 28.65 km/h:
Maks. pr.:38.60 km/h
Temperatura:26.0
HR max:173 ( 88%)
HR avg:153 ( 78%)
Podjazdy: 60 m
Kalorie: 1079 kcal

05.07 strzeszyn tlen

Poniedziałek, 5 lipca 2010 · dodano: 05.07.2010 | Komentarze 1

koleczka wokol strzeszynka. bez szalenstw przez pierwsze 10km nie moglem wejsc w zakres 160bpm ;) troszke zostalo w nogach, mimo wszystko jezdzi sie fajnie. nie bylo czasu na jakis wiekszy dystans wiec stwierdzilem ze pojezdze troszke bardzie wytrzymalosciowo, omijajac 4 strefe.
trasa wilgotna o dziwo, nie pamietam zeby dzisiaj padal deszcz. sporo ludzi, sporo rowerow.


ps. w ciagu miesiaca kupuje pieska :> alaskan malmute - co prawda trzeba bedzie jechac na drugi koniec polski ;/ niewazne to, chyba ze zna ktos lokalnego hodowce ?:)
samopoczucie: 5
strefa: 3
wysilek: 6
Kategoria Pulsometr, Trening


Dane wyjazdu:
6.10 km 5.50 km teren
h km/h:
Maks. pr.:21.10 km/h
Temperatura:26.0
HR max:113 ( 57%)
HR avg:106 ( 54%)
Podjazdy: m
Kalorie: 175 kcal

04.07 rozjazd

Niedziela, 4 lipca 2010 · dodano: 04.07.2010 | Komentarze 0

rozjazd, kadencja 100. totalne pustki w lasku.

strefa: <1
wysilek: 3
Kategoria Regeneracja


Dane wyjazdu:
71.70 km 67.80 km teren
03:07 h 23.01 km/h:
Maks. pr.:43.50 km/h
Temperatura:35.0
HR max:186 ( 95%)
HR avg:166 ( 85%)
Podjazdy:568 m
Kalorie: 3108 kcal

04.07 Powerade Murowana Goślina

Niedziela, 4 lipca 2010 · dodano: 04.07.2010 | Komentarze 7

Od 3 dni laba, mysle ze moglbym jeszcze spokojnie ze dwa dni pokrecic przed maratonem. Od 08:20 na nogach, na sniadanko makaronik z grzybami i kilka bananow, dodatkowo termosik z yerba mate :>
wyjechalem troche po 09:00 tankowanie i dluga do murowanej gosliny. przez miasto przejechalem w miare szybko, w glosnikach Megadeth - jest dobrze. przed murowana goslina objazd, podjezdzamy na rynek od tylu - w koncu zajebisty parking masa miejsca i bliziutko na mete.
dzisiaj stwierdzilem ze nie biore ani detki ani pompki, licze na UST ;) wzialem jednak rozkuwacz. ustawiam sie mniej wiecej w polowie sektora, po jakichs 15minutach ruszamy, staram sie trzymac wewnetrznej strony, zaraz po zjezdzie z asfaltu czeka pierwsza wieksza kuweta. bylem jednak tak bardzo zaaferowany wyprzedzaniem ze znalazlem sie na zewntrznym torze. nie da sie jechac - rower na ramie i przebiegam w poprzek trasy do krawedzi lasu, tu juz sie da jechac, wkrotce docieram do waskiej sciezynki wzdluz piaskownicy, pelnej...rozbitych butelek.

kilka osob lapie tutaj gume. pozniej juz swojskie widoki, plaskie ubite dukty, czasem piasek. teren taki znam doskonale ze swoich treningow praktycznie 90% tras wyglada w ten sposob. jedzie mi sie bardzo dobrze.
staram sie jechac jak najszybciej nierzadko przekraczaja 36km/h, tetno w granicy 170, licze ze bedzie to moje srednie tetno w dniu dzisiejszym.
po 6km piasek w oczach przestaje mnie denerwowac wiem ze nic z tym juz nie zrobie. co 3km musze brac lyk izotonika, kurz dociera wszedzie. co ~7km plasterek ananasa, wzglednie morela. zabralem kilka batonow nie mam jednak zupelnie ochoty sie za nie zabierac. nie ma kiedy ;)
po jakims czasie podlacza sie pod moje kolo kilka osob, robi sie ladny pociag po jakichs 2km zaczyna mnie draznic ze tylko ja ciagne towarzystwo, zmienia sie ze mna jeszcze jeden gosc na dzwoniacym fullu, zmiany sa jednak krotkie i slabe. po kolejnym kilometrze staje na pedaly i uciekam sepom ;) generalnie caly czas udaje mi sie wyprzedzac, poza krotkimi epizodami jade samotnie.

na pierwszym bufecie biore butle powerade'a i pomarancze, troche za duzo i za szybko wypijam calosc, kolejne 3km jedzie mi sie dosc ciezko, na szczescie jednak po jakims czasie wszystko wraca do normy.
znow zaczynam krecic dosc mocno, troche narzekalem na RK ale naprawde zdaly egzamin spiewajaca. tna piasek jak wode.
kilka razy sie zakopalem mocno wytracajac predkosc i pozycje - trase jednak przejechalem plynnie. ze dwa razy zmuszony bylem podbiegac w kuwecie na samym poczatku w poprzek trasy i gdzies na 35km, kilkanascie metrow krawedzia lasu.
gdzies okolo 42km mija mnie czolowka giga, akurat trafil sie fragment z piachem zadowolny cisnalem ~28km/h bardzo szybko minal mnie 4osoby pociag mysle, ze jechali spokojnie 32km/h.
generalnie od tego momentu, fragmenty z piachem zaczely mnie dziwnie szybko meczyc, dodatkowo zbyt mocno zaciagnalem rzepy w lewym bucie i zaczelo mnie "napier...c" srodstopie, znany bol z hokeja na lodzie ;)
jade jednak dalej. od tego jednak momentu wiecej ludzi mnie wyprzedza mnie sie to udaje.
na ostatnim 2 bufecie tankuje do pelna i kolejna pomarancza. zbliza sie dziewicza gora, zaczynam ze sredniej tarczy, po jakims czasie zrzucam na najmniejsza, odczulem chwilowy zanik mocy. killera przejechalem tak ze praktycznie go nie zauwazylem ;) kilkaset metrow dalej widze jak jakis gosc chamsko zajezdza pewnej dziewczynie droge, ani przepraszam ani nic, kolezanka zaczyna sie wkurzac - co zrozumiale, mijajac ja rzucam tylko zeby oszczedzala oddech a do
kolesia kilka slow ad. stosowanie slowa "przepraszam". dalej jest juz mega nudno, troche jazdy po trawie, piasku, fragmenty asfaltu i tu od razu 40 na budziku. kolejny dluzszy fragment z piaskiem na ktorym troche trace. i dalej bez specjalnych emocji az do murowanej gosliny, kuwete omijam jadac lasem, ostatni kawalek asfaltem to sprint lykam jeszcze kilka osob i jestem na miejscu. wskazanie licznika rozni sie od oficjalnego czasu tylko jakies 20sec.
biore kilka poweradow, butelke wody i myje twarz, generalnie u ludzi widac same bialka oczu ;)
po jakims czasu spotykam Wojtasa, bedziemy mieli bardzo podobne czasu (ostatecznie okazuje sie ze porobil
mnie o 43sec ;> - tendencja jest jednak dobra) pozniej pojawia sie Klosiu ze zmienionym fryzem, Rodman, JPbike
na focie ja JPbike i Klosiu w nowym fryzie :> zdjecie robil Wojtas :)

zdaje sie ze DMK oraz Max.
Redaktor Kurek bryluje non stop wiedza, znajdujac na liscie bylych kolarzy (w tym mistrzow swiata z daaawnych lat :>)

-martwi mnie dosc niskie tetno srednie - powinienem spokojnie dac rade przynajmniej utrzymac 170
-w sumie nie bylo gdzie zrobic hr max'a, na trasie jednak hr max rowniez niski 186
+offset i wysokosc siodelka sa optymalne, nie bola mnie jakos specjalnie kregoslup
++wysokosc 17,5cm, offset 7mm od wskaznika

strefa: 4
wysilek: 8
samopoczucie: 5

dane oficjalne:
nr. 4170
162open/384
59(M3)/125
czas: 03:07:47.849 /39:42 straty

Dane wyjazdu:
42.30 km 38.70 km teren
01:29 h 28.52 km/h:
Maks. pr.:38.20 km/h
Temperatura:25.0
HR max:180 ( 92%)
HR avg:152 ( 77%)
Podjazdy: 80 m
Kalorie: 1317 kcal

01.07 wytrzymalosc silowa strzeszynek

Czwartek, 1 lipca 2010 · dodano: 01.07.2010 | Komentarze 3

***qwa znowu mi wcielo wpis, nie wiem ile to juz razy...***

wyjazd pozno po 18:30, troche kaluz na asfalcie, wokol strzeszynka jednak prawie idealnie jesli chodzi o podloze. piasek sie troche kleil, ale na 40km nie ma to wiekszego znaczenia. dzisiaj rowniotkie krecenie petelek, miliardy pieszych i niedzielnych rowerzystow, oraz kilogramy komarow na metry szescienne.
kolejny raz z satysfakcja stwierdzam, iz zakup kolejnego dzwonka byl strzalem w 10.
doswiadczylem na trasie przykladu "kultury" niedzielnego rowerzysty. chcac wyprzedzic parke, ktora zajela cala polowe jezdni zadzwonilem kilka razy, przejazd z drugiej strony nie wchodzil w rachube z uwagi na mase pieszych. gdy w koncu udao mi sie minac, rzucielem za siebie "byloby milo gdybyscie jednak jechali troche wezej" na odchodne uslyszalem stek "kur*", dzentelmen pelnym ryjem chcialoby sie powiedziec...
na 20km nagle wyprzedzil mnie jakis gosc na kellysie zdaje sie, pomyslalem sobie fajnie moze w koncu przejade sie kawalek w tunelu. niestety 300m dalej na przejezdzie przez plaze odpadl. pojechalem wiec dalej, moze 1minucie kolega znowu mnie doszedl i zlapal kolo, przewiozlem go kolejne dwa kolka ze srednie 33-34km/h. w momencie gdy siegalem po bidon wyprzedzil mnie zyskujac jakies 10m, dlugo mi zajelo odrabianie tych 10m, celowo nie chcialem gonic silowo. po jakis 400m doszedlem w koncu kolo i tak az do plazy w tempie ~36km/h, na plazy jednak kolega skapitulowal zatrzymal sie i znikl gdzies wsrod ludzi. kolejne okrazenia krecilem juz sam, w swoim tempie.

ciezko cos powiedziec o nowym offsecie, czuje inna pozycje - jednak kregoslup zbytnio nie oponuje zobaczymy jak bedzie.
wyzsze polozenia siodelka wymusilo nieco inna prace kolan, jezdzi sie troszke inaczej, rownie ciezko mi ocenic lepiej czy gorzej na razie niech tak zostanie

samopoczucie: 5
wysilek: 7
strefa: 3
Kategoria Pulsometr, Trening