Image Hosted by ImageShack.us

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi DunPeal z miasta Poznań. Mam przejechane 6689.58 kilometrów w tym 4097.30 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy DunPeal.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
51.60 km 47.00 km teren
02:20 h 22.11 km/h:
Maks. pr.:51.70 km/h
Temperatura:23.0
HR max:185 ( 94%)
HR avg:169 ( 86%)
Podjazdy:186 m
Kalorie: 2254 kcal

15.08 Maraton w Hermanowie

Niedziela, 15 sierpnia 2010 · dodano: 15.08.2010 | Komentarze 6

Maraton organizowany przez moj Team, i naprawde az dziw bierze ze w wielkopolskie mamy takie tereny :> w pewnym momencie gdzies za lysa gora poczulem sie jak w karpaczu.
na miejscu bylismy troche przed 10, ja, Wojtas, Madzia, Shillah ;) udalo mi sie namowic Kamila, na dystans mini, kto wie moze zacznie jezdzic. chwila czekania za numerkiem i badziewnym chipem na kostke. po czym ustawianie w sektorze, ponad 300osob na starcie, piekna sprawa. ustawilem sie w 4 rzedzie, jeszcze tak blisko czuba mnie nie bylo, dwa metry od mnie Andrzej K. :> przed startem starzy znajomi, Rodman "Lysa Lyda" Wycinacz, Hulaj, Bartek, i sporo ludzi z Agro. nie udalo mi sie tym razem nic kupic do jedzenia w sklepie, przetestowalem jednak dwa zeliki Penco i musze powiedziec fajna sprawa, trzeba tylko duzo popic.
po starcie dosc wasko, delikatny podjazd, skret w prawo, asfaltem kilkaset metrow i do lasu. czolowka rozciagnieta w dobre 200m. jedzie sie bardzo dobrze, czuje jednak caly czas nogi po wtorkowym!!! graniu.
pogoda wlasciwie idealna, troche slonca w perspektywie mozliwy delikatny opad deszczu. jade rownym tepem, dobre 10km w 5b strefie, po jakims czasie docieram do ludzi z ktorymi tasuje sie juz do konca. tendencja jest dobra, wyprzedzam ludzi, gdy ktos mnie mija staram sie siadac na kole i ujechac tyle i ile mozna, oraz kontratakowac. kilka osob jednak mnie mija i nic nie moge na to poradzic :>
pierwszy ciezki podjazd za mostkiem, rynna i mokry piach, chcialem podjechac niestety nie udalo mi sie minac jakiegos zawalidrogi, zmuszony wiec bylem podejsc koncowke z buta.
masa jezyn, ktore pamietalem z czesciowego objazdu kilka tygodni temu. fajne tereny, jazda nierowna laka nie jest jednak czyms co lubie najbardziej. na 10km biore pierwszy zelik, zaczyna dzialac na 15km, jade miarowo trzymajac sie 3 osobowej grupki, na kolejnym piaszcystym zjezdzie odskakuje im znacznie, i sam wyjezdzam na asfalt pierwszy dluzszy podjazd. nagle za mna pojawia sie grupka moze 7 ludzi, czub mini (troche zwatpilem to ja zgubilem droge czy oni? a moze tak ma byc?) nie przestudiowalem zbyt dokladnie mapy, zwolnilem wiec troche po jakims czasie odbijajac w prawo, widze przed soba kolejnych ludzi, jade wiec dobrze - tyle tylko ze jaki dystans? generalnie podczas trasy nie mialem watpliwosc gdzie jechac, oprocz jednego miejsca gdzie nagle z przeciwnego kierunku minela mnie grupa 4 kolesi, budzac co wieksze zamieszanie w mojej grupie, kierujacy jednak mowia ze mamy jechac tak jak jechalismy...
generalnie na trasie co jakis czas pojawiaja sie ludzie znikad, raz z lasu raz z naprzeciwka, po jakims czasie przestaje na to zwracac uwage.
po jakims czasie dochodzi do mnie jarekdrogbas, w wesolej 4 osobowej grupie 2mini 1giga 1 mega, zastanawiamy sie czy wszystko jest ok, strzalki sa tylko ludzi tak nie za wiele - jednak co jakis czas mijamy kolejnych zawodnikow. po kolejnej lasze piasku jarek mowi ze zlapal gume :(
co jakis czas pojawiaja sie zjazdy, nawet fajne wszystkie do zrobienia bez hamulcow, w jednym momencie jednak przecholowalem z balancem i musialem ratowac sie gwaltownym odbiciem w prawa strone, przednie kolo na sporym wychyleniu w prawo wjechalo w gleboka koleine, wypialem sie i przetoczylem po jezynach...czulem miliony igielek w prawej rece i prawej nodze, momentalnie zalalem sie caly krwia, mocno zdziwiony jej iloscia, obmywam sie drogocennym izotonikiem i jade dalej, ignorujac szczypanie. na 30km kolejny zelik, na drugim bufecie biore pomarancze oraz 2 kubki izotoniku. sil nie brakuje, przypomina sie jednak fizjologia...tym razem nie zatrzymam sie oczami wyobrazni znowu widze te 13osob ktore w trakcie "aktu" wyprzedzilo mnie w gluszycy ;)
po drodze widzialem z 5 kapci, jeden urwany hak (gdzie???), oraz zerwany lancuch. na dlugim podjezdzie po lace pary wystarcza mi na 4/5 dystansu ostatnie 30m pcham z buta, pod koniec jechalem 5km/h zobaczymy jak sie podbiega z buta - lepiej jednak podjezdzac do samego konca, lydy od razu mi spuchly po probie biegu. na plaskim fragmencie odpalam turbo boosta i przy kadencji ~100, wszystko wraca do normy.
cale szczescie ze wszelkie robactwo pochowalo sie po lesie, nie bylo gzow bombowcow a komary rowniez jakos sie pochowaly. tony piasku ala murowna goslina rowniez nie byly straszne, podjazdy wszystkie do zrobienie. jesli chodzi o okolice mysle ze wiecej z niej nie mozna bylo wycisnac, super trasa. sporo osob jednak sie pogubilo, kwestia zbyt duzej ilosci ostrych zakretow. dodatkowo start wspolny wszystkich dystansow przy takiej frekwencji rowniez byl troche wkurzajacy ale do przezycia. z jednym gosciem nie pomne numeru jechalem prawie 10km, wyjatkowo dolujaco dzialala na mnie jego technika jazdy po plaskim, tam gdzie mozna bylo wyciskalem ponad 30km/h jadac jak najbardziej ekonomicznie, gosc trzymal takie same tempo jednak zupelnie nie bylo po nim widac zmeczenie wtf! po 2-3km mialem tego dosc, albo go urwe albo cos tu jest nie tak, nadludzim wysilkiem rzeczywiscie udalo mi sie go urwac, kosztowalo mnie to jednak tyle sil, ze przez moment musialem jechac srodkiem szlaku, mroczki tuz przy granicy pola widzenia, zwiastowac mogly bliskie spotkanie z poboczem i kolejnymi jerzynami, zachomikowany kawalek pomaranczy oraz kilka (ostatnich) lykow plynu przywrocily mnie na nogi.
na ~47km ktos krzyczy jeszcze 5km, zupelnie zaskoczony, cala droge jechalem gleboko wierzac ze do przejechania mam 69km, dziwne ;) myslalem ze na ostatnich km mocno poprawie tempo, zostala jednak tylko kilka km, w tym miejscu pada V max :>
po wywrotce w jerzynach, reszte zjazdu przejechalem z kierownica wygieta o jakies 20stopni, co wkur****o mnie niezmiernie, na szczedzie na dole stal Artur kierujac w prawo, krzycze z daleka "zlap mi przednie kolo w kolana!" - po czym parkuje mu miedzy kolanami jednym ruchem prostuje kiere i jade dalej dziekujac :) scena jak z Formuly 1 :)))
ostatnie 2km jade z kolega z Agro, tuz przed meta, lykamy goscia na prostej majac na budzikach sporo ponad 40km/h, linie przekraczamy po bratersku z tymi samymi czasami :)
wojtas, zawiedziony po wycofaniu sie z maratonu, jakas infekcja :(


moja bryka, ktora znowu pieknie sie spisala :>

widzac ta scenke nie mogle sobie odmowic komenarza, tekst kolegi doroslego bikera:
- i jak bylo?
- spoko drugi bylem
(w kadrze akurat zalapal sie jakis dzieciak na 3 koleczkach, ktory finiszuje przed nim ;)

jedyne zdjecie ktore jak dotad znalazlem (jakos dziwnie na nim wygladam ;)

wspomnienia po maratonie, jak zawsze barwne :)

fota z Kamilkiem przed startem ;)

podsumowujac:
+ organizacja bardzo dobra, biorac pod uwage pierwszy maraton nawet wzorowa,
+ oznaczenia bardzo dobre
+ trasa zbyt kreta, za duzo zakretow i miejsc gdzie potencjalnie mozna zabladzic
+ kulturka jak zwykle, po drodze same znajome twarze
+ na starcie zelik (niech sie konkurencja uczy), niestety mi sie nie dostalo w pierwszym podejsciu
+ imprezy towarzyszace (6!)
+ makaron 1klasa
+ pomiar czasu chipem
+ zabezpieczenie trasy


- sporo miejsca na lewe akcje i skracanie tras, jesli ktos wiedzial jak jechac :( nie wiem jednak w jakim stopniu bylo to uskutecznianie
- ekipa od pomiaru od kazdego uczestnika przekraczajacego mete, zbierala info jaki dystans...wtf!
- brak myjek
- brak wynikow online (jak dotad)
- chipy na kostke
- tylko 2 punkty kontrolne
- gdybym "troche" nie nadlozyl drogi moglbym liczyc chociaz na dyplomik :>
- przez lekko 1,5km/h licznik nie zliczal mi dystansu ;/

+/- bufety (za duze kawalki pomaranczy :>)

nr: 259
dystans: MEGA
Open 26/92
M3 7/27
czas oficjalny: 2:21:12 strata 16:39
czas z licznika: 2:20:24

ps. jakies jaja sa z wynikami, dziwne miedzyczasy. nagle miejsca w kategorii sie zmieniaja...

strefa: 4
wysilek: 8
samopoczucie: 5


Komentarze
Jarekdrogbas
| 19:16 wtorek, 17 sierpnia 2010 | linkuj Ogólnie dobry maraton
Maks
| 20:05 poniedziałek, 16 sierpnia 2010 | linkuj Paweł coś mówił że Ciebie wyciął po drodze trochę się zdziwił że nie jedziesz GIGA.
Oczywiście gratulacje. Traska niezła trochę techniki było. Podjazdów też ;)
klosiu
| 01:03 poniedziałek, 16 sierpnia 2010 | linkuj Jak zwykle maraton pelen wydarzen. Gleba w jezyny, az mnie zakłuło ;). Prostowanie kola tez niezle :>. Gratki!
josip
| 20:14 niedziela, 15 sierpnia 2010 | linkuj Gratulacje! Widać Dun, że forma idzie dynamicznie w górę, 7 miejsce w kategorii, + niewielka strata do zwyciezcy (około 20 min.) a do tego zapas energii na jeszcze 15 km. Tak trzymać!
P.S. Zgadzam się z Rodmanem w kwestii relacji:)
Rodman
| 19:45 niedziela, 15 sierpnia 2010 | linkuj super relacja !!! powinszował ziomal ! :-) na tym naszym objeździe jak widać najfajniejsze smaczki nam umknęły a uwagi masz cenne i w pełni się z nimi zgadzam, za rok powinno być lepiej ;)

p.s. fizjonomia ?! ;-)) a może fizjologia ;P ....
aha, wyobraź sobie, że ten fuksiarz Hulaj wygrał DVD w tomboli ! ;)))

pozdro !
jatylkopobulki
| 18:29 niedziela, 15 sierpnia 2010 | linkuj Na tej krzyżówce wszyscy wyglądali dziwnie; część była mocno zdziwiona, momentami zdezorientowana. Za Tobą trener jarocińskiej młodzieży - Szymon Gruchalski.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa bedzi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]