Info
Ten blog rowerowy prowadzi DunPeal z miasta Poznań. Mam przejechane 6689.58 kilometrów w tym 4097.30 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.55 km/h.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2012, Marzec1 - 7
- 2011, Wrzesień1 - 3
- 2011, Sierpień14 - 17
- 2011, Lipiec6 - 7
- 2011, Czerwiec2 - 2
- 2011, Maj2 - 3
- 2011, Kwiecień3 - 5
- 2011, Marzec4 - 13
- 2010, Wrzesień10 - 44
- 2010, Sierpień7 - 23
- 2010, Lipiec15 - 37
- 2010, Czerwiec16 - 40
- 2010, Maj15 - 50
- 2010, Kwiecień12 - 23
- 2010, Marzec3 - 6
- 2010, Luty1 - 4
- 2010, Styczeń5 - 25
- 2009, Grudzień4 - 0
- 2009, Listopad3 - 2
- 2009, Październik13 - 20
- 2009, Wrzesień25 - 70
- 2009, Sierpień13 - 37
- 2009, Lipiec13 - 8
- 2009, Czerwiec11 - 9
- 2009, Maj24 - 2
- 2009, Kwiecień10 - 1
- 2009, Marzec3 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Pulsometr
Dystans całkowity: | 4784.10 km (w terenie 3457.70 km; 72.27%) |
Czas w ruchu: | 211:46 |
Średnia prędkość: | 22.25 km/h |
Maksymalna prędkość: | 65.90 km/h |
Suma podjazdów: | 148306 m |
Maks. tętno maksymalne: | 224 (112 %) |
Maks. tętno średnie: | 178 (89 %) |
Suma kalorii: | 179129 kcal |
Liczba aktywności: | 126 |
Średnio na aktywność: | 37.97 km i 1h 43m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
34.70 km
11.30 km teren
01:11 h
29.32 km/h:
Maks. pr.:40.90 km/h
Temperatura:28.0
HR max:136 ( 69%)
HR avg:170 ( 87%)
Podjazdy: 40 m
Kalorie: 996 kcal
09.07 tlen
Piątek, 9 lipca 2010 · dodano: 09.07.2010 | Komentarze 0
dzisiaj praktycznie sam asfalt. w ramach lekkiego krecenia postanowilem zrobic niezbyt dluga petelke. po drodze epizod z tramwajem, bylo blisko troche mnie zaskoczyl gdy okazalo sie ze tramwaj jednak zjezdza do zajezdni.kolejny etap to polne drogi do rosnowka, po drodze spotkalem goscia z pieknym malamutem, zatrzymalem sie na pol godzinki i wypytalem co i jak ;)
pozniej juz asfalt i wjechalem ponownie do poznania od strony gorczyna.
samopoczucie: 5
strefa: 1
wysilek: 5
Kategoria Pulsometr, Regeneracja, Trening
Dane wyjazdu:
22.90 km
22.00 km teren
00:51 h
26.94 km/h:
Maks. pr.:41.70 km/h
Temperatura:27.0
HR max:173 ( 88%)
HR avg:148 ( 75%)
Podjazdy:120 m
Kalorie: 631 kcal
07.07 lasek marcelinski
Środa, 7 lipca 2010 · dodano: 07.07.2010 | Komentarze 3
zupelny ale to zupelny brak mocy. wczoraj pierwszy raz w tym sezonie zagralem w pile na pelnowymiarowym boisku, generalnie czuje sie bardzo dobrze jednak nogi swoje przeszly. jutro w planie tylko regeneracja, nie czuje sie na silach wbijanie w wieksze zakresy tetna.dodatko delikatnie pobolewa glowa prawego miesnia przysrodkowego
samopoczucie: 4
strefa: 2
wysilek: 5
Kategoria Pulsometr, Regeneracja, Trening
Dane wyjazdu:
33.90 km
31.50 km teren
01:11 h
28.65 km/h:
Maks. pr.:38.60 km/h
Temperatura:26.0
HR max:173 ( 88%)
HR avg:153 ( 78%)
Podjazdy: 60 m
Kalorie: 1079 kcal
05.07 strzeszyn tlen
Poniedziałek, 5 lipca 2010 · dodano: 05.07.2010 | Komentarze 1
koleczka wokol strzeszynka. bez szalenstw przez pierwsze 10km nie moglem wejsc w zakres 160bpm ;) troszke zostalo w nogach, mimo wszystko jezdzi sie fajnie. nie bylo czasu na jakis wiekszy dystans wiec stwierdzilem ze pojezdze troszke bardzie wytrzymalosciowo, omijajac 4 strefe.trasa wilgotna o dziwo, nie pamietam zeby dzisiaj padal deszcz. sporo ludzi, sporo rowerow.
ps. w ciagu miesiaca kupuje pieska :> alaskan malmute - co prawda trzeba bedzie jechac na drugi koniec polski ;/ niewazne to, chyba ze zna ktos lokalnego hodowce ?:)
samopoczucie: 5
strefa: 3
wysilek: 6
Dane wyjazdu:
71.70 km
67.80 km teren
03:07 h
23.01 km/h:
Maks. pr.:43.50 km/h
Temperatura:35.0
HR max:186 ( 95%)
HR avg:166 ( 85%)
Podjazdy:568 m
Kalorie: 3108 kcal
04.07 Powerade Murowana Goślina
Niedziela, 4 lipca 2010 · dodano: 04.07.2010 | Komentarze 7
Od 3 dni laba, mysle ze moglbym jeszcze spokojnie ze dwa dni pokrecic przed maratonem. Od 08:20 na nogach, na sniadanko makaronik z grzybami i kilka bananow, dodatkowo termosik z yerba mate :>wyjechalem troche po 09:00 tankowanie i dluga do murowanej gosliny. przez miasto przejechalem w miare szybko, w glosnikach Megadeth - jest dobrze. przed murowana goslina objazd, podjezdzamy na rynek od tylu - w koncu zajebisty parking masa miejsca i bliziutko na mete.
dzisiaj stwierdzilem ze nie biore ani detki ani pompki, licze na UST ;) wzialem jednak rozkuwacz. ustawiam sie mniej wiecej w polowie sektora, po jakichs 15minutach ruszamy, staram sie trzymac wewnetrznej strony, zaraz po zjezdzie z asfaltu czeka pierwsza wieksza kuweta. bylem jednak tak bardzo zaaferowany wyprzedzaniem ze znalazlem sie na zewntrznym torze. nie da sie jechac - rower na ramie i przebiegam w poprzek trasy do krawedzi lasu, tu juz sie da jechac, wkrotce docieram do waskiej sciezynki wzdluz piaskownicy, pelnej...rozbitych butelek.
kilka osob lapie tutaj gume. pozniej juz swojskie widoki, plaskie ubite dukty, czasem piasek. teren taki znam doskonale ze swoich treningow praktycznie 90% tras wyglada w ten sposob. jedzie mi sie bardzo dobrze.
staram sie jechac jak najszybciej nierzadko przekraczaja 36km/h, tetno w granicy 170, licze ze bedzie to moje srednie tetno w dniu dzisiejszym.
po 6km piasek w oczach przestaje mnie denerwowac wiem ze nic z tym juz nie zrobie. co 3km musze brac lyk izotonika, kurz dociera wszedzie. co ~7km plasterek ananasa, wzglednie morela. zabralem kilka batonow nie mam jednak zupelnie ochoty sie za nie zabierac. nie ma kiedy ;)
po jakims czasie podlacza sie pod moje kolo kilka osob, robi sie ladny pociag po jakichs 2km zaczyna mnie draznic ze tylko ja ciagne towarzystwo, zmienia sie ze mna jeszcze jeden gosc na dzwoniacym fullu, zmiany sa jednak krotkie i slabe. po kolejnym kilometrze staje na pedaly i uciekam sepom ;) generalnie caly czas udaje mi sie wyprzedzac, poza krotkimi epizodami jade samotnie.
na pierwszym bufecie biore butle powerade'a i pomarancze, troche za duzo i za szybko wypijam calosc, kolejne 3km jedzie mi sie dosc ciezko, na szczescie jednak po jakims czasie wszystko wraca do normy.
znow zaczynam krecic dosc mocno, troche narzekalem na RK ale naprawde zdaly egzamin spiewajaca. tna piasek jak wode.
kilka razy sie zakopalem mocno wytracajac predkosc i pozycje - trase jednak przejechalem plynnie. ze dwa razy zmuszony bylem podbiegac w kuwecie na samym poczatku w poprzek trasy i gdzies na 35km, kilkanascie metrow krawedzia lasu.
gdzies okolo 42km mija mnie czolowka giga, akurat trafil sie fragment z piachem zadowolny cisnalem ~28km/h bardzo szybko minal mnie 4osoby pociag mysle, ze jechali spokojnie 32km/h.
generalnie od tego momentu, fragmenty z piachem zaczely mnie dziwnie szybko meczyc, dodatkowo zbyt mocno zaciagnalem rzepy w lewym bucie i zaczelo mnie "napier...c" srodstopie, znany bol z hokeja na lodzie ;)
jade jednak dalej. od tego jednak momentu wiecej ludzi mnie wyprzedza mnie sie to udaje.
na ostatnim 2 bufecie tankuje do pelna i kolejna pomarancza. zbliza sie dziewicza gora, zaczynam ze sredniej tarczy, po jakims czasie zrzucam na najmniejsza, odczulem chwilowy zanik mocy. killera przejechalem tak ze praktycznie go nie zauwazylem ;) kilkaset metrow dalej widze jak jakis gosc chamsko zajezdza pewnej dziewczynie droge, ani przepraszam ani nic, kolezanka zaczyna sie wkurzac - co zrozumiale, mijajac ja rzucam tylko zeby oszczedzala oddech a do
kolesia kilka slow ad. stosowanie slowa "przepraszam". dalej jest juz mega nudno, troche jazdy po trawie, piasku, fragmenty asfaltu i tu od razu 40 na budziku. kolejny dluzszy fragment z piaskiem na ktorym troche trace. i dalej bez specjalnych emocji az do murowanej gosliny, kuwete omijam jadac lasem, ostatni kawalek asfaltem to sprint lykam jeszcze kilka osob i jestem na miejscu. wskazanie licznika rozni sie od oficjalnego czasu tylko jakies 20sec.
biore kilka poweradow, butelke wody i myje twarz, generalnie u ludzi widac same bialka oczu ;)
po jakims czasu spotykam Wojtasa, bedziemy mieli bardzo podobne czasu (ostatecznie okazuje sie ze porobil
mnie o 43sec ;> - tendencja jest jednak dobra) pozniej pojawia sie Klosiu ze zmienionym fryzem, Rodman, JPbike
na focie ja JPbike i Klosiu w nowym fryzie :> zdjecie robil Wojtas :)
zdaje sie ze DMK oraz Max.
Redaktor Kurek bryluje non stop wiedza, znajdujac na liscie bylych kolarzy (w tym mistrzow swiata z daaawnych lat :>)
-martwi mnie dosc niskie tetno srednie - powinienem spokojnie dac rade przynajmniej utrzymac 170
-w sumie nie bylo gdzie zrobic hr max'a, na trasie jednak hr max rowniez niski 186
+offset i wysokosc siodelka sa optymalne, nie bola mnie jakos specjalnie kregoslup
++wysokosc 17,5cm, offset 7mm od wskaznika
strefa: 4
wysilek: 8
samopoczucie: 5
dane oficjalne:
nr. 4170
162open/384
59(M3)/125
czas: 03:07:47.849 /39:42 straty
Kategoria Maratony / XC ..., Pulsometr
Dane wyjazdu:
42.30 km
38.70 km teren
01:29 h
28.52 km/h:
Maks. pr.:38.20 km/h
Temperatura:25.0
HR max:180 ( 92%)
HR avg:152 ( 77%)
Podjazdy: 80 m
Kalorie: 1317 kcal
01.07 wytrzymalosc silowa strzeszynek
Czwartek, 1 lipca 2010 · dodano: 01.07.2010 | Komentarze 3
***qwa znowu mi wcielo wpis, nie wiem ile to juz razy...***wyjazd pozno po 18:30, troche kaluz na asfalcie, wokol strzeszynka jednak prawie idealnie jesli chodzi o podloze. piasek sie troche kleil, ale na 40km nie ma to wiekszego znaczenia. dzisiaj rowniotkie krecenie petelek, miliardy pieszych i niedzielnych rowerzystow, oraz kilogramy komarow na metry szescienne.
kolejny raz z satysfakcja stwierdzam, iz zakup kolejnego dzwonka byl strzalem w 10.
doswiadczylem na trasie przykladu "kultury" niedzielnego rowerzysty. chcac wyprzedzic parke, ktora zajela cala polowe jezdni zadzwonilem kilka razy, przejazd z drugiej strony nie wchodzil w rachube z uwagi na mase pieszych. gdy w koncu udao mi sie minac, rzucielem za siebie "byloby milo gdybyscie jednak jechali troche wezej" na odchodne uslyszalem stek "kur*", dzentelmen pelnym ryjem chcialoby sie powiedziec...
na 20km nagle wyprzedzil mnie jakis gosc na kellysie zdaje sie, pomyslalem sobie fajnie moze w koncu przejade sie kawalek w tunelu. niestety 300m dalej na przejezdzie przez plaze odpadl. pojechalem wiec dalej, moze 1minucie kolega znowu mnie doszedl i zlapal kolo, przewiozlem go kolejne dwa kolka ze srednie 33-34km/h. w momencie gdy siegalem po bidon wyprzedzil mnie zyskujac jakies 10m, dlugo mi zajelo odrabianie tych 10m, celowo nie chcialem gonic silowo. po jakis 400m doszedlem w koncu kolo i tak az do plazy w tempie ~36km/h, na plazy jednak kolega skapitulowal zatrzymal sie i znikl gdzies wsrod ludzi. kolejne okrazenia krecilem juz sam, w swoim tempie.
ciezko cos powiedziec o nowym offsecie, czuje inna pozycje - jednak kregoslup zbytnio nie oponuje zobaczymy jak bedzie.
wyzsze polozenia siodelka wymusilo nieco inna prace kolan, jezdzi sie troszke inaczej, rownie ciezko mi ocenic lepiej czy gorzej na razie niech tak zostanie
samopoczucie: 5
wysilek: 7
strefa: 3
Dane wyjazdu:
63.70 km
41.00 km teren
02:43 h
23.45 km/h:
Maks. pr.:57.70 km/h
Temperatura:21.0
HR max:181 ( 92%)
HR avg:148 ( 75%)
Podjazdy:300 m
Kalorie: 2302 kcal
30.06 piaszczyscie i deszczowo
Środa, 30 czerwca 2010 · dodano: 30.06.2010 | Komentarze 3
w koncu udalo sie wyjechac wielka trojca :> Rodman, Wojtas. Kierunek osowa gora, okazuje sie ze nie raz jezdzilem w bliskim sasiedztwie :> trasa szlakiem nadwarcianskim w miare ok, duzo piachu raz sie zakopalem :> w pobliskim lasku juz ok, jeden z mostow zawalony wiec trzeba bylo przejsc po zwalonym drzewie oddajac sie na pastwe komarow. w samym puszczykowie zaczelo lac, lalo az do osowej gory. Wojtas pokazal zajebista trase wokol jeziora, bardzo przyjemnie sie jechalo wlasnie takie tereny lubie, krotkie strome gorki, sporo zjazdow i ciekawy teren. w pewnym momencie zaliczylem grube OTB, lecialem centralnie glowa na powalone w poprzek drogi wielkie drzewo,udalo mi sie jednak rekami odbic od niego, w momencie gdy ogladnalem sie za Wojtasem i Rodmanem okazalo sie ze w tym samym czasie wszyscy zaliczylismy kolizje ;)
zdjecie
za osowa gora asfaltowy podjazd, na ktorym zostawili mnie mocno z tylu (w porownaniu z zeszlym rokiem dlugie lagodne podjazdy ida mi tragicznie). pozniej zjazdzik, pozniej znowu troszke terenu i w koncu, asfalt z duza srednia i z Rodmanem w roli konia pociagowego.
pomimo fatalnej aury wyjazd super, juz dawno nie zebralo sie aby w tym skladzie obalic jakis fajny kawalek trasy, mam tylko nadzieje ze bedzie wiecej takich wypadow.
w samym miescie ablucja rowerkow, chwila rozmowy na tematy wszelakie orbitujac jednak wokol rowerow ;)
zdjecie
strefa: 3
wysilek: 6
samopoczucie: 5
podnioslem siodelko znowu o kilka mm obecnie 17,5mm w planie cofniecie o kolejne 4mm.
Kategoria Pulsometr, Trening, w towarzystwie
Dane wyjazdu:
33.80 km
32.40 km teren
01:18 h
26.00 km/h:
Maks. pr.:41.80 km/h
Temperatura:27.0
HR max:184 ( 92%)
HR avg:158 ( 79%)
Podjazdy:430 m
Kalorie: 1129 kcal
28.06 technicznie w piasku
Poniedziałek, 28 czerwca 2010 · dodano: 28.06.2010 | Komentarze 3
dzisiaj w ramach przygotowan przed murowana goslina, trening w piasku. silowe wbijanie w najwieksze lachy piasku. w petli 3,8km 300m glebokiego piasku, oraz 400m w plytkim piasku, dodatkowa 90m podjazdu (~20m) przewyzszenia podjezdzane na srednim blacie staralem sie podjezdzac w dnie najglebszej koleiny.za duzo czasu nie bylo, chcialem zdazyc na meczyk :> jazda w beztlenie, co 3km trzeba bylo czyms przeplukiwac gardlo, piasek dostaje sie doslownie wszedzie.
podsumowujac plywa sie nawet dobrze, delikatnie musze zmniejszyc cisnienie z tylu, zmniejszylem rowniez cisnienie w amorze, o wiele przyjemniej sie teraz pedaluje w na nierownym terenie, nie wybija tak z rytmu.
jutro pilka nozna w srode wypadnie ostatni trening przed murowana goslina :)
samopoczucie: 5
strefa: 4
wysilek: 7
Dane wyjazdu:
71.60 km
48.60 km teren
03:12 h
22.37 km/h:
Maks. pr.:41.70 km/h
Temperatura:26.0
HR max:180 ( 90%)
HR avg:140 ( 70%)
Podjazdy:430 m
Kalorie: 2454 kcal
27.06 Dziewicza Gora
Niedziela, 27 czerwca 2010 · dodano: 27.06.2010 | Komentarze 3
wyjechalem troche przed druga na trase, nie za bardzo wiedzielem jeszcze jak dojechac na dziewicze gora, zawsze bladze po drodze. nie inaczej bylo i tym razem. dojechalem nad malte, wysyp ludzi na potego, zupelnie nie rozumiem ludzi ktorzy jezdza w takim tloku wsrod dzieci kolesi z piwem i innej masci pieszych. od domu az do zrodelka rozkrecalem sie coraz bardziej, chcialem jednak aby byla to jazda tlenowa. prawa strona do zrodelka, nabicie bidonu i dalej w kierunku parkingu i w las, juz w tym momencie nie bylem pewien jak jechac ;) zaczalem wiec bladzic okolicznymi sciezynkami, troche przejazdow przez asfalt. wyjechalem kolo volkswagena, dalej przebicie przez tory na druga strone, jakies ogrodki dzialkowe wzdluz ogrodzenia az na lotnisko w kobylnicy, po drodze spotkalem pare sasiadow na rowerkach :) zamienilem kilka slow i dalej w dluga.zaliczylem przejazd pod torami tunelem o wysokosci 1,3m (na rowerze ;) po drugiej stronie na przelaj przez lotnisko ogromnym polaciem trawy sciezynka, ktora coraz bardzie zarastala az w koncu znikla, w trawie po pas dojechalem do kolejnych torow.
przy okazji nad lotniskiem odbywaly sie pokazy air-combat, fajne widowisko szkoda ze nie mialem wiecej czasu.
gigantyczna ilosc piachu w wiekszosci mialkiego kurzu, jadac z predkoscia ponad 22km/h jest ok chociaz utrzymanie tej sredniej zaliczajac liczne lachy piachu jest dosc meczace, jadac nieco wolniej rower jest nadsterowny.
po kilku kolejnych km bladzenia wsrod piachu dotarlem do oznaczen szlaku cysterskiego, postanowilem sie go trzymac. po drodze super kosciolek w Kicinie, za Kicinem zauwazylem wieze na Dziewiczej, wystarczylo tylko trzymac azymut.
wjechalem w koncu w zielonke, i musze powiedziec ze najblizsza murowana goslina pomimo tego ze jest plaska na bank da ostro w kosc. niezliczone ilosci piachu, od jutra kazdy trening w 50% bedzie sie skladal z jazdy w piachu, mam nawet fajny kawalek blisko domu jakies 600m kretej sciezki tonacej w piachu.
jakims jezdze wokol dziewiczej az w koncu trafiam na znajoma sciezke, dojezdzam do parkingu i z parkingu podjazd na dziewicza gore, pierwsze 100m dosc uciazliwe jazda w 10cm piachu, gdy podczas maratonu utkne posrodku bedzie ciezko ;) dalej tradycyjnie krotki podjazd na sredniej tarczy az do wiezy. z wiezy dojazd do killera i zjazd, moze kiedys uda mi sie go zjechac nie uzywajac hamulcow :> dzisiaj bylo blisko, koncowka to piasek o glebokosci 15cm, jestem pewnie ze na maratonie sporo ludzie tam polegnie ;) piasek pojawia sie do znienackowo. pojezdzilem jeszcze troche po piaskach puszczy, po czym powrot mniej wiecej ta sama droga, oczywiscie ostatecznie wrocilem zupelnie inaczej, ale tez bylo fajnie :)
wysilek: 6
strefa: 3
samopoczucie: 5
po jezdzie cofnalem ponownie siodelko 5mm
nosek-kiera: 51cm
Dane wyjazdu:
55.00 km
53.20 km teren
02:03 h
26.83 km/h:
Maks. pr.:41.70 km/h
Temperatura:22.0
HR max:175 ( 87%)
HR avg:157 ( 78%)
Podjazdy:210 m
Kalorie: 1856 kcal
24.06 allotropia tlenku krzemu - lasek marcelinski
Czwartek, 24 czerwca 2010 · dodano: 24.06.2010 | Komentarze 2
jazda zblizona do tego czego mozna spodziewac sie w murowanej goslinie. sporo krotkich silowych interwalow. i wszelkie mozliwe postacie piasku, od delikatnego pylu, poprzez mialki nalot na jezdni, luzny piasek gleboki na kilka cm, az na haldach piachu skonczywszy. generalnie piasek stanowil jakies 40% trasy. po 3 okrezeniu zobaczylem ze srednia zaczyna spadac, 4 koronka z tylu i blacik daja jednak rade, nie wiem jednak jak bede sie czul grubo po 50km.co jakies 7km podjazd na sredniej tarczy ~30m przewyzszenia. troche sprintow balansowanie w piasku i wyprzedzanie spacerowiczow ;) po drodze minalem moze ze dwoch rowerzystow.
jedno OTB oczywiscie w piachu podczas zakrecania, RK na luznym piachu jednak slabo daje sobie rade, o ile jazda na wprost wymaga jedynie delikatnego balansu cialem, o tyle skrecanie wymaga juz pewnej ekwibilistryki. przy ponad 30km/h w zakrety mozna jedynie wchodzic na duzym luku, dociazanie kierunkowej i zwiekszanie styku z podlozem troszke poprawia trakcje, uwazam jednak ze na luzny piach RK jest niebezpieczny.
tradycyjnie juz przygoda z psem, jakis wielki czarny smok chcial mnie centralnie ugrysc, dzwonie ~20m przed minieciem delikwenta ze smycza w poprzek drogi, gosc oczywiscie zrywa sie w ostatnim momencie szarpiac psa, ktory chyba panikuje i rzuca sie na mnie - na szczescie nie trafia. gdyby tylko trafil, wlasciciel na dlugo by to zapamietal ;/
delikatnie chyba poprawila mi sie tolerancja na laktat, gorzej jednak z wytrzymaloscia na dluzszych intensywnych odcinkach.
samopoczucie: 5
strefa: 4
wysilek: 8
+ krzyz chwilowo nie odzywa sie az tak bolesnie, ponownie mysle o delikatnym cofnieciu siodelka
+ jutro piatek nie pojezdze, trzeba sie przygotowac do egzaminu ;) (ostatni zjazd na podyplomowce - trzymac kciuki :P)
Dane wyjazdu:
55.90 km
42.80 km teren
02:09 h
26.00 km/h:
Maks. pr.:45.80 km/h
Temperatura:21.0
HR max:185 ( 92%)
HR avg:157 ( 78%)
Podjazdy:120 m
Kalorie: 1868 kcal
23.06 lekki trening objetosciowy
Środa, 23 czerwca 2010 · dodano: 23.06.2010 | Komentarze 0
we wtorek znowu pilka, ale tym razem bez sensacji, tyle ze nadwyrezone mam kostki co akurat w kreceniu nie przeszkadza.kilka koleczek wokol strzeszynka i kiekrza, cisnelo sie bardzo dobrze okolo 40km w koncu spotkalem Max'a :) zmienilem kierunek i pojechalismy w kierunku kiekrza, pokazalem Maxowi moj ulubiony lokalny podjazdzik, na 3 proby raz wjechany ;) RK ladnie boksuje w piasku.
Sporo komarow, rowerzystow roznej masci, i psow - tradycyjnie mialem jedna sytuacje naszczescie nie grozna, chociaz hamulec poszedl w ruch. w jednym momencie rowniez bylo grzasko gdy zawadzilem przednia opona w koleine, wypialem noge i zabalansowalem ;)
troszke piasku, i dosc duzo nieplanowanego asfaltu.
ps. dzieki tipowi max'a ogarnalem tylnia przerzutke po wczorajszej regulacji i jest cymesik :>
siodelko: 16,8cm
offset: 13,8cm
po 50km nie bolal mnie kregoslup!
strefa: 3
wysilek: 7
samopoczucie: 5
Kategoria Pulsometr, Trening, w towarzystwie